Po
wizycie Jamesa nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nie miałam najmniejszej ochoty
na rozmyślanie i analizowanie wydarzeń, moich uczuć i innych pierdół, więc jako
najlepsze rozwiązanie uznałam pójście spać. Co z tego, że była dopiero 18.
Marta obudziła mnie około 22. Długo spałam, więc nawet nie zauważyłam, kiedy wróciła do domu i jej obecność bardzo mnie zaskoczyła. Przypomniała mi oschle, że rano mam lot powrotny i powinnam się pakować. Brzmiała zupełnie jakby nie mogła doczekać się chwili mojego wyjazdu i zapewne tak było.
Wstałam niechętnie z łóżka i postanowiłam jak najszybciej uporać się z porozwalanymi wszędzie ciuchami. Im szybciej się spakuję, tym szybciej będę mogła znowu iść spać. Powrzucałam więc ubrania do walizki nie przejmując się, że mogą się pomiąć. Nie obchodziło mnie to. Byłam zła na cały świat i martwienie się o teksturę tkanin było dla mnie średnio ważne.
Marta obudziła mnie około 22. Długo spałam, więc nawet nie zauważyłam, kiedy wróciła do domu i jej obecność bardzo mnie zaskoczyła. Przypomniała mi oschle, że rano mam lot powrotny i powinnam się pakować. Brzmiała zupełnie jakby nie mogła doczekać się chwili mojego wyjazdu i zapewne tak było.
Wstałam niechętnie z łóżka i postanowiłam jak najszybciej uporać się z porozwalanymi wszędzie ciuchami. Im szybciej się spakuję, tym szybciej będę mogła znowu iść spać. Powrzucałam więc ubrania do walizki nie przejmując się, że mogą się pomiąć. Nie obchodziło mnie to. Byłam zła na cały świat i martwienie się o teksturę tkanin było dla mnie średnio ważne.
Około
północy byłam gotowa do wyjazdu na lotnisko, który miał nastąpić dopiero o 9
rano. Po ciszy panującej w całym domu i brak oznak jakiejkolwiek krzątaniny
stwierdziłam, że wszyscy musieli pójść spać. Tak oto znowu siedziałam sama w
ciemnościach gotowa do rozważań na temat mojej żałosnej egzystencji. Przez moją
popołudniowo-wieczorną drzemkę nie byłam teraz w żadnym stopniu śpiąca, co
oznaczało bicie się z myślami przez całą noc.
Wsłuchałam się w dogłosy otoczenia nasłuchując mojego wiernego towarzysza – deszczu, jednak z mieszanymi uczuciami stwierdziłam, że przestał padać.
I wtedy w mojej głowie narodził się pomysł. Dlaczego by nie odwiedzić plaży? To ją najbardziej zapamiętam z całego Bournemouth i to ona jest najbardziej urzekającym miejscem, jakie w życiu odwiedziłam. Jeśli wymknę się po cichu i wrócę przed 6, nikt nawet nie zauważy mojej nieobecności.
Po chwili wahania chwyciłam leżące na wierzchu walizki legginsy i wciągnęłam je na nogi. Na T-shirt, który miałam na sobie, założyłam bluzę z kapturem i najciszej jak tylko potrafiłam, opuściłam dom.
Wsłuchałam się w dogłosy otoczenia nasłuchując mojego wiernego towarzysza – deszczu, jednak z mieszanymi uczuciami stwierdziłam, że przestał padać.
I wtedy w mojej głowie narodził się pomysł. Dlaczego by nie odwiedzić plaży? To ją najbardziej zapamiętam z całego Bournemouth i to ona jest najbardziej urzekającym miejscem, jakie w życiu odwiedziłam. Jeśli wymknę się po cichu i wrócę przed 6, nikt nawet nie zauważy mojej nieobecności.
Po chwili wahania chwyciłam leżące na wierzchu walizki legginsy i wciągnęłam je na nogi. Na T-shirt, który miałam na sobie, założyłam bluzę z kapturem i najciszej jak tylko potrafiłam, opuściłam dom.
Myślałam
chwilę nad tym, czy aby na pewno dobrze robię, włócząc się samej w nocy po
nieznanym mi mieście. Szybko jednak odrzuciłam wszelkie wizje zabójców,
porywaczy i psychopatów i pomknęłam żwawym krokiem w stronę plaży.
Widok jaki zastałam był oszałamiający. Morze, piasek… wszystko skąpane było w cudownych kolorach. Molo oświetlone przez delikatne fioletowe lampy nadawało krajobrazowi magicznego wyglądu. Światło odbijało się w tafli wody sprawiając, że wyglądała na pełną jakiegoś magicznego, świecącego pyłu.
Podeszłam bliżej i usiadłam na piasku w takiej odległości, że fale co chwila dotykały jedynie moich stóp. To dziwne jak pogoda tutaj się zmienia. Ze strasznej burzy teraz zrobiła się cicha i spokojna noc.
Spojrzałam w niebo. Chmury już dawno ustąpiły miejsca gwiazdom, których było tu miliony. Im bliżej horyzontu, tym więcej świecących kul… Cudowny widok dopełniał majestatyczny księżyc w pełni, delikatnie górujący nad powierzchnią morza. Zupełnie jakby zaraz miał się z nią zetknąć i doprowadzić do jakiegoś magicznego wydarzenia.
Ścisnęłam w pięści piasek przesypując go między palcami. Przypomniał mi się moment, kiedy wraz z Dorothy zostałyśmy okradzione, a James nas uratował. Uśmiechnęłam się bezwiednie na to wspomnienie, jednak równocześnie poczułam ukłucie bólu. Było mi przykro. Cholernie przykro, że okazał się takim dupkiem. Naprawdę myślałam, że jest inny, że to co mówi jest prawdziwe, że nie kłamie jak wszyscy inni. Nie wiem na jakiej podstawie to stwierdziłam.
Znałam go kilka dni, prawie nic o nim nie wiedziałam, ale miał w sobie coś, co czyniło go wyjątkowym. Coś prawdziwego… Cząstkę, której nie pokazywał mediom, dziennikarzom ani fanom. Pewnie sam nie wiedział o jej istnieniu, nie był świadomy, kiedy mi ją pokazywał. Ale ja dostrzegałam ja wszędzie. W tym szczerym uśmiechu, gdy droczyliśmy się w wodzie, żalu, jaki ogarnął go, gdy dowiedział się, ze nie pamiętam naszego pocałunku, radosnym chichocie, kiedy na rękach wynosił mnie z mieszkania… To wszystko sprawiało, że wierzyłam w jego szczerość i prawdziwość.
Nie mam pojęcia dlaczego zrobił, to co zrobił. Nie chodzi już nawet o zerwanie z Ellie. Co prawda nie rozumiem do końca jego toku myślenia, ale to nie moja sprawa. Chodzi mi o to, dlaczego oszukał MNIE.
Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Nie byłam już zła ani wściekła. Emocje te ustąpiły miejsca smutkowi i żalowi, które ogarnęły mnie całkowicie.
Myślałam, że w końcu znalazłam kogoś, kto może dać mi odrobinę szczęścia, pozwoli zapomnieć o wszystkich nieudanych podejściach do miłości. I udało mu się. Przez moment byłam najweselszą osobą na świecie. Śmiałam się, nie myślałam o problemach. A teraz? Znowu jestem sama. Jak zawsze wyautowana przez los
Widok jaki zastałam był oszałamiający. Morze, piasek… wszystko skąpane było w cudownych kolorach. Molo oświetlone przez delikatne fioletowe lampy nadawało krajobrazowi magicznego wyglądu. Światło odbijało się w tafli wody sprawiając, że wyglądała na pełną jakiegoś magicznego, świecącego pyłu.
Podeszłam bliżej i usiadłam na piasku w takiej odległości, że fale co chwila dotykały jedynie moich stóp. To dziwne jak pogoda tutaj się zmienia. Ze strasznej burzy teraz zrobiła się cicha i spokojna noc.
Spojrzałam w niebo. Chmury już dawno ustąpiły miejsca gwiazdom, których było tu miliony. Im bliżej horyzontu, tym więcej świecących kul… Cudowny widok dopełniał majestatyczny księżyc w pełni, delikatnie górujący nad powierzchnią morza. Zupełnie jakby zaraz miał się z nią zetknąć i doprowadzić do jakiegoś magicznego wydarzenia.
Ścisnęłam w pięści piasek przesypując go między palcami. Przypomniał mi się moment, kiedy wraz z Dorothy zostałyśmy okradzione, a James nas uratował. Uśmiechnęłam się bezwiednie na to wspomnienie, jednak równocześnie poczułam ukłucie bólu. Było mi przykro. Cholernie przykro, że okazał się takim dupkiem. Naprawdę myślałam, że jest inny, że to co mówi jest prawdziwe, że nie kłamie jak wszyscy inni. Nie wiem na jakiej podstawie to stwierdziłam.
Znałam go kilka dni, prawie nic o nim nie wiedziałam, ale miał w sobie coś, co czyniło go wyjątkowym. Coś prawdziwego… Cząstkę, której nie pokazywał mediom, dziennikarzom ani fanom. Pewnie sam nie wiedział o jej istnieniu, nie był świadomy, kiedy mi ją pokazywał. Ale ja dostrzegałam ja wszędzie. W tym szczerym uśmiechu, gdy droczyliśmy się w wodzie, żalu, jaki ogarnął go, gdy dowiedział się, ze nie pamiętam naszego pocałunku, radosnym chichocie, kiedy na rękach wynosił mnie z mieszkania… To wszystko sprawiało, że wierzyłam w jego szczerość i prawdziwość.
Nie mam pojęcia dlaczego zrobił, to co zrobił. Nie chodzi już nawet o zerwanie z Ellie. Co prawda nie rozumiem do końca jego toku myślenia, ale to nie moja sprawa. Chodzi mi o to, dlaczego oszukał MNIE.
Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Nie byłam już zła ani wściekła. Emocje te ustąpiły miejsca smutkowi i żalowi, które ogarnęły mnie całkowicie.
Myślałam, że w końcu znalazłam kogoś, kto może dać mi odrobinę szczęścia, pozwoli zapomnieć o wszystkich nieudanych podejściach do miłości. I udało mu się. Przez moment byłam najweselszą osobą na świecie. Śmiałam się, nie myślałam o problemach. A teraz? Znowu jestem sama. Jak zawsze wyautowana przez los
I'm the
ghost of a girl
That I want to be most
That I want to be most
Otarłam
policzki całe mokre od łez.
Jestem słaba.
Nie potrafię nawet nad sobą zapanować.
Jestem słaba.
Nie potrafię nawet nad sobą zapanować.
I'm the
shell of a girl
That I used to know well
That I used to know well
Spojrzałam
jeszcze raz w niebo.
Był tam. Mój jedyny przyjaciel – księżyc. On nigdy mnie nie opuszczał, był taki jak ja, pełen nierówności i niedoskonałości. Wytrwale odbijał światło rzucane przez słońce, tak jak ja odbijałam przykrości ze strony innych. Samotny, a jednocześnie nie mogący odejść, bo jakaś dziwna siła wciąż trzymała go przy sobie.
Chcę przestać myśleć o James’ie, ale nie potrafię. Zaczynam się zastanawiać, czy dobrze zrobiłam? Nie dałam mu drugiej szansy, bo bałam się, że zrani mnie jeszcze bardziej. Ale może warto było zaryzykować? Chociaż ten jeden raz…
Wstałam z piasku i wpatrzona w gwiazdy podążyłam w głąb morza. Tylko kilka kroków, tak, że woda sięgała mi do kolan. Zamknęłam oczy i uniosłam głowę pozwalając nocnej bryzie otulić moją twarz.
Był tam. Mój jedyny przyjaciel – księżyc. On nigdy mnie nie opuszczał, był taki jak ja, pełen nierówności i niedoskonałości. Wytrwale odbijał światło rzucane przez słońce, tak jak ja odbijałam przykrości ze strony innych. Samotny, a jednocześnie nie mogący odejść, bo jakaś dziwna siła wciąż trzymała go przy sobie.
Chcę przestać myśleć o James’ie, ale nie potrafię. Zaczynam się zastanawiać, czy dobrze zrobiłam? Nie dałam mu drugiej szansy, bo bałam się, że zrani mnie jeszcze bardziej. Ale może warto było zaryzykować? Chociaż ten jeden raz…
Wstałam z piasku i wpatrzona w gwiazdy podążyłam w głąb morza. Tylko kilka kroków, tak, że woda sięgała mi do kolan. Zamknęłam oczy i uniosłam głowę pozwalając nocnej bryzie otulić moją twarz.
Dancing
slowly in an empty room
Can the lonely take the place of you?
Can the lonely take the place of you?
To
koniec. Już za późno. Za kilka godzin wracam do Polski. Nie ważne jak bardzo
bym chciała, James to rozdział zamknięty.
I sing
myself a quiet lullaby
Let you go and let the lonely in
To take my heart again.
Let you go and let the lonely in
To take my heart again.
McVey
powinien opuścić mój umysł oraz serce i zwolnić miejsce dla samotności, która
tak bardzo polubiła moją osobę. Zresztą… przyzwyczaiłam się już do niej.
Przerwałam na chwilę rozmyślania i spojrzałam na telefon sprawdzając godzinę. 1:30, niesamowite jak ten czas szybko leci…
Poczułam, jak morska fala delikatnie pieści moje kolana i zamknęłam oczy chcąc zapamiętać to uczucie do końca życia. Stałam tak jeszcze chwilę, aż w końcu zdecydowałam się wracać.
Odwróciłam się w stronę brzegu, jednak nie szłam do niego po prostej linii. Brodziłam w płytkiej wodzie, która, choć bardzo zimna, koiła moje zmysły.
Nagle, gdy byłam już blisko plaży, potknęłam się o coś twardego. Przewróciłam się lądując na kolanach i łokciach. Przeklęłam w myślach. Na szczęście nie było tu aż tak głęboko, więc nie zmoczyłam całych ubrań.
Podniosłam się niezdarnie, otrzepałam z mułu i wykręciłam wodę z mokrych części tkanin. Odwróciłam się, aby zobaczyć, co spowodowało mój upadek. Spostrzegłam dryfujące na powierzchni wody kępy, czegoś, co przypominało wodorosty. Schyliłam się chcąc sprawdzić, czy mam rację. Chwyciłam znalezisko w dłoń i ze zdziwieniem zauważyłam, że nie przypomina teksturą rośliny, a … włosy?
Zaczęłam zastanawiać się, co dokładnie trzymam w dłoni i wtedy ukazała mi się reszta znaleziska. Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia, a moje serce i oddech przyspieszyły. W bladym świetle księżyca spostrzegłam dryfujące po powierzchni wody ciało.
Ludzkie ciało.
Przerwałam na chwilę rozmyślania i spojrzałam na telefon sprawdzając godzinę. 1:30, niesamowite jak ten czas szybko leci…
Poczułam, jak morska fala delikatnie pieści moje kolana i zamknęłam oczy chcąc zapamiętać to uczucie do końca życia. Stałam tak jeszcze chwilę, aż w końcu zdecydowałam się wracać.
Odwróciłam się w stronę brzegu, jednak nie szłam do niego po prostej linii. Brodziłam w płytkiej wodzie, która, choć bardzo zimna, koiła moje zmysły.
Nagle, gdy byłam już blisko plaży, potknęłam się o coś twardego. Przewróciłam się lądując na kolanach i łokciach. Przeklęłam w myślach. Na szczęście nie było tu aż tak głęboko, więc nie zmoczyłam całych ubrań.
Podniosłam się niezdarnie, otrzepałam z mułu i wykręciłam wodę z mokrych części tkanin. Odwróciłam się, aby zobaczyć, co spowodowało mój upadek. Spostrzegłam dryfujące na powierzchni wody kępy, czegoś, co przypominało wodorosty. Schyliłam się chcąc sprawdzić, czy mam rację. Chwyciłam znalezisko w dłoń i ze zdziwieniem zauważyłam, że nie przypomina teksturą rośliny, a … włosy?
Zaczęłam zastanawiać się, co dokładnie trzymam w dłoni i wtedy ukazała mi się reszta znaleziska. Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia, a moje serce i oddech przyspieszyły. W bladym świetle księżyca spostrzegłam dryfujące po powierzchni wody ciało.
Ludzkie ciało.
~~~~~~~~~~~~~~~~~ * ~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej! Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem! :)
I.. postaram się dodawać rozdziały częściej, ale gimbazę też trzeba jakoś zdać xd
Myślę, że po 10 czerwca będę miała już więcej spokoju, więc częściej będę też pisać :)
A co do rozdziału.. to jak?
Podoba się Wam?
Mi w sumie średnio xd
Aaa.. i co powiecie na końcówkę?
Myślę, że po 10 czerwca będę miała już więcej spokoju, więc częściej będę też pisać :)
A co do rozdziału.. to jak?
Podoba się Wam?
Mi w sumie średnio xd
Aaa.. i co powiecie na końcówkę?
CZYTASZ = KOMENTUJESZ ;)
Świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
masz taki mega talent do pisania ;) rozdział fajny może trochę mało akcji ale końcówka mega :o od razu przyszło mi na myśl ze to może być ciało Jamesa. czekam na next ^^
OdpowiedzUsuńto samo pomyślałam
UsuńTo chyba wszystkim na myśl przyszło :) Ciekawe co będzie w kolejnej części
Usuńyyyyyy.....co Ci napisać,bo ja sama nie wiem :)
OdpowiedzUsuńSUPPERRRR!!!! Nie mogę się doczekać następnego
OdpowiedzUsuń#SwAg#
Omg,
OdpowiedzUsuńale mnie ta koncowka przestraszyla xD Ja tez pomyslalam, ze to cialo
Jemes'a :/ Teraz to sie dopiero akcja rozkreci, mam taka nadzieje ;)
Tylko troszke krotki, zazwyczaj byly takie mega dlugie te rozdzialy, a
tu wyjatek ;) Zycze weny, pozdrowionka! :* /Iza
Słodki jeżu, czy to jest ciało James'a? Błagam, powiedz, że nie.
OdpowiedzUsuńZbudowałaś mega napięcie i...koniec rozdziału. Nie wiem, jak wytrzymam do następnego :(
Życzę weny!
~ M.
O matko ! Aggie, Aggie, Aggie...grabisz sobie, grabisz.
OdpowiedzUsuńPomimo, że w rozdziale nie wiele sie działo mogliśmy odgadnąć myśli Evelyn.Bylo calkiem okej.Na szarym koncu zbudowała mega napięcie, ze az nie mg sie doczekać nexta. Oj! Mam nadzieję, że to nie James . zresztą to nie moze byc on, skoro dziewczyna sie zaplatala w tych włosach co oznacza , ze były one dlugie.a o ile wiem James ma krótkie ufff...
Jejejejejej!!!!!!!!!!!!!!!!! W końcu się doczekałam się tego rozdziału i jak zawsze nie zawiodłam się :) . Jak przeczytałam tą końcówkę to od razu przyszła mi myśl że to mógłby być James. Oby nie...
OdpowiedzUsuńCzy
OdpowiedzUsuńtylko ja mam wrazenie, ze to cialo, ktore znalazla Ewelyn to moze
byc...Ellie? :o O matko, oby nie...Wiki mam racje, James ma krotkie
wlosy, wiec to nie moze byc On...ulga :) /Iza
Przepraszam, Wiki MA racje :* pomyleczka ;)
OdpowiedzUsuńJezu *.* Następny. Boże! Kto umarł? Na Anioła kocham cię dziewczyno!
OdpowiedzUsuńta końcówka, omgomgomg, strasznie się zlękłam :o
OdpowiedzUsuńja myślę, że to właśnie Ellie... jeja, na miejscu Evelyn bym tam umarła ze strachu, omg
wyobrażam sobie tę scenę :o
błagam dodaj szybko następny
OMG no boski czekam na następny jezu szybko :D
OdpowiedzUsuńOMG Kto to może być? :D Szok szok szok :3
OdpowiedzUsuńPisz szybko i zdawaj tą gimbazę,
btw chamska reklama :*
http://sen--nocy--letniej.blogspot.com/
Boskie! Tylko mam pytanie kiedy kolejna część? -Karola
OdpowiedzUsuńMam wrażenie że to ciało Jamesa ;-;
OdpowiedzUsuń