Razem
z Margaret stałyśmy na końcu długiej kolejki czekając na Meet&Greet.
Brunetka była podekscytowana, a ja przerażona. Bałam się, że gdy tylko James na
mnie spojrzy, rozpłaczę się i rzucę mu na szyję. Pocieszałam się w myślach, że
część fanek to właśnie robi widząc go, ale uczucie poddenerwowania nie
opuszczało mnie ani na krok.
- Dobrze wyglądam? – spytałam nagle Margaret, nie wierząc w słowa, które wyszły z moich ust.
Muszę przestać myśleć na głos.
Dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona.
- A co? Planujesz dziś poderwać członka The Vamps? – zażartowała – wyglądasz świetnie – dodała widząc moją naburmuszoną minę .
- Ale wokalistę zostaw dla mnie – mrugnęła do mnie, po czym westchnęła z rozmarzeniem.
Puściłam jej uwagi mimo uszu, patrząc na zmniejszającą się kolejkę. Choć trwało to bardzo długo, liczba dziewczyn przed nami malała i przybliżałyśmy się coraz bardziej do miejsca, gdzie stali chłopcy.
Przygryzłam wargę, gdy od ich stolika dzieliła nas już tylko jedna dziewczyna. Szybko zrobiła sobie z nimi zdjęcie, uściskała każdego .
I nagle nadeszła nasza kolej. Zdecydowanie nie byłam na to gotowa. Bałam się spojrzeć Jamesowi w oczy, nie wiedziałam jak zareaguje. Boże, nie wiedziałam nawet jak ja zareaguję. Poza tym nie powinniśmy wywlekać naszych prywatnych spraw przy fankach, które gdyby dowiedziały się co było/jest między mną, a McVey’em, prawdopodobnie zabiłyby mnie na miejscu.
Margaret zrobiła krok wprzód, witając chłopców z podekscytowaniem. Popatrzyła na mnie dziwnie gdy pozostałam w tyle i pociągnęła za rękę, abym stanęła obok niej. Posłałam w stronę zespołu wymuszony uśmiech i próbowałam uspokoić szalejące we mnie emocje.
Margaret zaczęła paplać, a ja po prostu stałam tam jak jakaś idiotka, nie mając nawet odwagi podnieść wzroku.
- Więc teraz zdjęcie – pisnęła radośnie brunetka, a ja zesztywniałam ze strachu.
- No chodź Evelyn – ponagliła mnie.
Najpierw zrobiłyśmy zdjęcia grupowe, a potem Margaret uparła się, że chce selfie z każdym chłopakiem z osobna i, co gorsza, mnie również do tego zmusiła, twierdząc, że kiedyś jej jeszcze podziękuję.
Sfotografowałam się z Trisem, Connerem i Bradem, aż w końcu nadszedł czas na Jamesa. Poczułam jak mój żołądek skręca się ze zdenerwowania. Widząc zniecierpliwione fanki wciąż czekające w kolejce, szybko podeszłam do McVeya chcąc mieć już to za sobą.
- James, proszę przytul Evelyn – westchnęła słodkim głosem Margaret robiąc nam zdjęcie.
Zgromiłam ją wzrokiem. Co jej do cholery odwaliło?!
Blondyn posłuchał prośby mojej towarzyszki i objął mnie w talii. Gorąco oblało moje ciało, a motylki rozpoczęły taniec radości. Nagle błagałam, żeby ta chwila trwała jak najdłużej.
Uświadomiłam sobie, jak bardzo tęskniłam za jego dotykiem.
Chłopak odsunął się i nadszedł czas rozstania. Pożegnałyśmy chłopaków, a raczej zrobiła to Margaret, bo ja stałam tylko z boku starając się nie rozpłakać. Mimo to, gdy James posłał mi ostatnie spojrzenie, samotna łza spłynęła po moim policzku. Szybko ją otarłam, ale chłopak zdążył ją zobaczyć.
Nagle Margaret pociągnęła mnie do wyjścia i po chwili straciłam chłopców z pola widzenia. Nie tak to miało wyglądać. Chciałam mu wyjaśnić…, powiedzieć o wszystkim.
Jestem żałosna.
I w tym momencie mój telefon zawibrował. Wyjęłam do kieszeni i zobaczyłam, że mam nową wiadomość.
Od Jamesa.
- Dobrze wyglądam? – spytałam nagle Margaret, nie wierząc w słowa, które wyszły z moich ust.
Muszę przestać myśleć na głos.
Dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona.
- A co? Planujesz dziś poderwać członka The Vamps? – zażartowała – wyglądasz świetnie – dodała widząc moją naburmuszoną minę .
- Ale wokalistę zostaw dla mnie – mrugnęła do mnie, po czym westchnęła z rozmarzeniem.
Puściłam jej uwagi mimo uszu, patrząc na zmniejszającą się kolejkę. Choć trwało to bardzo długo, liczba dziewczyn przed nami malała i przybliżałyśmy się coraz bardziej do miejsca, gdzie stali chłopcy.
Przygryzłam wargę, gdy od ich stolika dzieliła nas już tylko jedna dziewczyna. Szybko zrobiła sobie z nimi zdjęcie, uściskała każdego .
I nagle nadeszła nasza kolej. Zdecydowanie nie byłam na to gotowa. Bałam się spojrzeć Jamesowi w oczy, nie wiedziałam jak zareaguje. Boże, nie wiedziałam nawet jak ja zareaguję. Poza tym nie powinniśmy wywlekać naszych prywatnych spraw przy fankach, które gdyby dowiedziały się co było/jest między mną, a McVey’em, prawdopodobnie zabiłyby mnie na miejscu.
Margaret zrobiła krok wprzód, witając chłopców z podekscytowaniem. Popatrzyła na mnie dziwnie gdy pozostałam w tyle i pociągnęła za rękę, abym stanęła obok niej. Posłałam w stronę zespołu wymuszony uśmiech i próbowałam uspokoić szalejące we mnie emocje.
Margaret zaczęła paplać, a ja po prostu stałam tam jak jakaś idiotka, nie mając nawet odwagi podnieść wzroku.
- Więc teraz zdjęcie – pisnęła radośnie brunetka, a ja zesztywniałam ze strachu.
- No chodź Evelyn – ponagliła mnie.
Najpierw zrobiłyśmy zdjęcia grupowe, a potem Margaret uparła się, że chce selfie z każdym chłopakiem z osobna i, co gorsza, mnie również do tego zmusiła, twierdząc, że kiedyś jej jeszcze podziękuję.
Sfotografowałam się z Trisem, Connerem i Bradem, aż w końcu nadszedł czas na Jamesa. Poczułam jak mój żołądek skręca się ze zdenerwowania. Widząc zniecierpliwione fanki wciąż czekające w kolejce, szybko podeszłam do McVeya chcąc mieć już to za sobą.
- James, proszę przytul Evelyn – westchnęła słodkim głosem Margaret robiąc nam zdjęcie.
Zgromiłam ją wzrokiem. Co jej do cholery odwaliło?!
Blondyn posłuchał prośby mojej towarzyszki i objął mnie w talii. Gorąco oblało moje ciało, a motylki rozpoczęły taniec radości. Nagle błagałam, żeby ta chwila trwała jak najdłużej.
Uświadomiłam sobie, jak bardzo tęskniłam za jego dotykiem.
Chłopak odsunął się i nadszedł czas rozstania. Pożegnałyśmy chłopaków, a raczej zrobiła to Margaret, bo ja stałam tylko z boku starając się nie rozpłakać. Mimo to, gdy James posłał mi ostatnie spojrzenie, samotna łza spłynęła po moim policzku. Szybko ją otarłam, ale chłopak zdążył ją zobaczyć.
Nagle Margaret pociągnęła mnie do wyjścia i po chwili straciłam chłopców z pola widzenia. Nie tak to miało wyglądać. Chciałam mu wyjaśnić…, powiedzieć o wszystkim.
Jestem żałosna.
I w tym momencie mój telefon zawibrował. Wyjęłam do kieszeni i zobaczyłam, że mam nową wiadomość.
Od Jamesa.
Za pół godziny bądź
na moście przy arenie, proszę.
Moje
serce przyspieszyło, a na twarz wkradł się mimowolny uśmiech.
- Kto to? – spytała Margaret.
- Co kto?
- Uśmiechasz się do telefonu, więc jestem ciekawa kto napisał.
- Nikt ważny.
- Aha, jasne – mruknęła z ironią.
Wtedy uświadomiłam sobie, że mam jeszcze jeden problem – jak spławić Margaret, żeby spotkać się z Jamesem?
I wpadłam na dość dziwny pomysł. Powiem je prawdę.
- Okej, jest taki chłopak. I on chce się ze mną spotkać.
Brunetka aż pisnęła z zachwytu.
- Od wczoraj w Londynie, a już romansuje – mrugnęła do mnie.
Dlaczego ludzie tak często do mnie mrugają?
- I w zasadzie umówiłam się z nim na… teraz – dokończyłam, nie zwracając uwagi na jej docinki.
- Aaa. Rozumiem. Nie bój się, nie będę wam przeszkadzać. Baw się dobrze, tylko dzieci nie naróbcie! – pomachała mi na pożegnanie, gdy wyszłyśmy z areny, a ja pogratulowałam sobie przebiegłości.
Wyciągnęłam telefon i wystukałam odpowiedź do Jamesa.
- Kto to? – spytała Margaret.
- Co kto?
- Uśmiechasz się do telefonu, więc jestem ciekawa kto napisał.
- Nikt ważny.
- Aha, jasne – mruknęła z ironią.
Wtedy uświadomiłam sobie, że mam jeszcze jeden problem – jak spławić Margaret, żeby spotkać się z Jamesem?
I wpadłam na dość dziwny pomysł. Powiem je prawdę.
- Okej, jest taki chłopak. I on chce się ze mną spotkać.
Brunetka aż pisnęła z zachwytu.
- Od wczoraj w Londynie, a już romansuje – mrugnęła do mnie.
Dlaczego ludzie tak często do mnie mrugają?
- I w zasadzie umówiłam się z nim na… teraz – dokończyłam, nie zwracając uwagi na jej docinki.
- Aaa. Rozumiem. Nie bój się, nie będę wam przeszkadzać. Baw się dobrze, tylko dzieci nie naróbcie! – pomachała mi na pożegnanie, gdy wyszłyśmy z areny, a ja pogratulowałam sobie przebiegłości.
Wyciągnęłam telefon i wystukałam odpowiedź do Jamesa.
Będę czekać.
Rozejrzałam
się dookoła szukając mostu i od razu rzuciła mi się w oczy długa metalowa
kładka nad pobliską rzeką. Była pusta i raczej nieczęsto uczęszczana. Poszłam w
tamtym kierunku.
Oparłam się o barierkę na środku mostu. Wiał przyjemny wiatr otulając moją twarz i rozwiewając delikatnie włosy. Zaczęłam zastanawiać się, co ja właściwie tu robię. Decyzja o spotkaniu z Jamesem była spontaniczna i nie mam pojęcia, co mu powiem.
Układałam w głowie różne scenariusze kiedy nagle:
- Lubię to miejsce, jest takie ciche i spokojne. To rzadkie w centrum miasta.
Drgnęłam na dźwięk Jego głosu.
Oparł się o barierkę zaraz obok mnie. Spojrzałam na jego twarz oświetlaną teraz przez księżyc i delikatne światło pobliskich latarni.
- James… - zaczęłam. Mój szept był ledwie słyszalny.
Chłopak przestał wpatrywać się i spojrzał na mnie.
Zapadła dłuższa cisza. McVey oczekiwał chyba, że ja ją przerwę, ale nie miałam na to odwagi. W końcu zdecydowałam się zapytać wprost o najbardziej nurtującą mnie rzecz. Zebrałam się w sobie i wzięłam głęboki wdech.
- Czy ta piosenka… – głos mi drżał - … She Was The One..
- Tak, była o tobie – przerwał mi - o nas – dodał po chwili niepewności.
Znowu ten sam ucisk w brzuchu. On naprawdę zaśpiewał dla mnie...
- Ja.. nie wiedziałam, że ty odczuwasz to w ten sposób. – wydukałam.
- Więc myślałaś, że po prostu się tobą bawię.
Skinęłam głową z zażenowaniem.
Chłopak zaśmiał się smutno.
- Odkąd cię zobaczyłem, wiedziałem, że jest w tobie coś nie zwykłego. Coś co sprawiło, że zaczęło mi zależeć na tobie i twoim szczęściu. - znowu spojrzał przed siebie.
- Przepraszam.. nie wiem co powiedzieć – głos znowu mi drżał. Cholera, co się ze mną dzieje?!
- Pieprzyć przeprosiny. Po prostu mnie pocałuj.
Spojrzałam zaskoczona na McVey'a, który ponownie odwrócił się w moją stronę, przysuwając się znacznie bliżej. Położył dłoń na mojej splatając nasze palce. Jego dotyk rozpalił moją skórę i już nie mogłam myśleć racjonalnie. Był za blisko.
- James, ja... - łza spłynęła mi po policzku, nadal czułam się trochę winna.
- Csssii - chłopak położył mi palec na ustach, po czym złożył na nich pocałunek.
To uczucie było takie cudowne.
Zarzuciłam mu ręce na szyję, a on przyciągnął mnie jeszcze bliżej, kładąc dłoń na mojej talii.
- Ja też przepraszam - wyszeptał w moje usta.
A jego błękitne oczy zabrały mnie do nieba.
Oparłam się o barierkę na środku mostu. Wiał przyjemny wiatr otulając moją twarz i rozwiewając delikatnie włosy. Zaczęłam zastanawiać się, co ja właściwie tu robię. Decyzja o spotkaniu z Jamesem była spontaniczna i nie mam pojęcia, co mu powiem.
Układałam w głowie różne scenariusze kiedy nagle:
- Lubię to miejsce, jest takie ciche i spokojne. To rzadkie w centrum miasta.
Drgnęłam na dźwięk Jego głosu.
Oparł się o barierkę zaraz obok mnie. Spojrzałam na jego twarz oświetlaną teraz przez księżyc i delikatne światło pobliskich latarni.
- James… - zaczęłam. Mój szept był ledwie słyszalny.
Chłopak przestał wpatrywać się i spojrzał na mnie.
Zapadła dłuższa cisza. McVey oczekiwał chyba, że ja ją przerwę, ale nie miałam na to odwagi. W końcu zdecydowałam się zapytać wprost o najbardziej nurtującą mnie rzecz. Zebrałam się w sobie i wzięłam głęboki wdech.
- Czy ta piosenka… – głos mi drżał - … She Was The One..
- Tak, była o tobie – przerwał mi - o nas – dodał po chwili niepewności.
Znowu ten sam ucisk w brzuchu. On naprawdę zaśpiewał dla mnie...
- Ja.. nie wiedziałam, że ty odczuwasz to w ten sposób. – wydukałam.
- Więc myślałaś, że po prostu się tobą bawię.
Skinęłam głową z zażenowaniem.
Chłopak zaśmiał się smutno.
- Odkąd cię zobaczyłem, wiedziałem, że jest w tobie coś nie zwykłego. Coś co sprawiło, że zaczęło mi zależeć na tobie i twoim szczęściu. - znowu spojrzał przed siebie.
- Przepraszam.. nie wiem co powiedzieć – głos znowu mi drżał. Cholera, co się ze mną dzieje?!
- Pieprzyć przeprosiny. Po prostu mnie pocałuj.
Spojrzałam zaskoczona na McVey'a, który ponownie odwrócił się w moją stronę, przysuwając się znacznie bliżej. Położył dłoń na mojej splatając nasze palce. Jego dotyk rozpalił moją skórę i już nie mogłam myśleć racjonalnie. Był za blisko.
- James, ja... - łza spłynęła mi po policzku, nadal czułam się trochę winna.
- Csssii - chłopak położył mi palec na ustach, po czym złożył na nich pocałunek.
To uczucie było takie cudowne.
Zarzuciłam mu ręce na szyję, a on przyciągnął mnie jeszcze bliżej, kładąc dłoń na mojej talii.
- Ja też przepraszam - wyszeptał w moje usta.
A jego błękitne oczy zabrały mnie do nieba.
~~~~~~~~~~~~~~~~~ * ~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że tak krótko, ale niespodziewałam się tak szybko tych 13 komentarzy (fakt że teraz jest ich 21 jest zadziwiający :O) Dziękuję Wam <3
Przepraszam, że tak krótko, ale niespodziewałam się tak szybko tych 13 komentarzy (fakt że teraz jest ich 21 jest zadziwiający :O) Dziękuję Wam <3