~ Rozdział 9 ~ "James McVey? O mój boże! To ty! Mam już krzyczeć z podniecenia, czy zaczekać na paparazzi?"
Wjechaliśmy
na autostradę, która, jak wywnioskowałam ze znaków, prowadziła do Londynu. Nie
miałam pojęcia, jaką niespodziankę przygotował James, ale czułam, że będziemy
się świetnie bawić. Ciekawość zżerała mnie od środka, lecz chłopak zawzięcie
milczał i nie próbowałam już nawet nic z niego wyciągać.
W tle leciała nieznana mi muzyka, a James nucił piosenkę pod nosem. Nie chcąc
wyrywać go z transu, w jaki wpadł, skupiłam się na widokach za szybą samochodu.
Obrazy pól i drewnianych ogrodzeń przesuwały się szybko. Mijaliśmy hektary
ziemi porośniętej barwnymi roślinami, które przypominały przykrywający grunt
dywan.
Miejscami droga położona była niżej niż otaczające ją podłoże, co ograniczało
widoczność. Wtedy skupiałam swoją uwagę na błękitnym niebie, które było dzisiaj
wyjątkowo czyste. Słońce już od kilku dni pozwalało Anglikom cieszyć się swoim
blaskiem, co w tym kraju jest rzadkością.
Uchyliłam lekko okno i pozwoliłam ciepłemu, letniemu wietrzykowi otulić moją
twarz. James rzucił mi przelotne spojrzenie, uśmiechnął się i wrócił do podśpiewywania.
Nie mogłam uwierzyć, że siedzi tuż obok mnie, zabiera mnie w jakieś miejsce
niespodziankę i przez moment należy tylko do mnie. Wspomnienie pocałunku sprawiło,
że, to co nas łączy było dla mnie jeszcze bardziej nierealne. Szczęście
wreszcie się do mnie uśmiechnęło i pierwszy raz w życiu coś zaczęło mi naprawdę
wychodzić. Cieszyłam się tą chwilą, nie chcąc jej stracić i jakby bojąc się, że
okaże się kolejnym snem. Myśli, że za kilka dni wracam do Polski, a James jest
tylko wakacyjną przygodą, odganiałam jak najdalej. Pozwalałam porwać się
pozytywnej energii i żyłam teraźniejszością, nie troszcząc się o jutro.
McVey śpiewał coraz głośniej. Widać było, że wczuwa się w piosenkę. Ja również
wsłuchałam się dokładniej i rozpoznałam melodię. Kiedy dowiedziałam się, że
James należy do The Vamps i robiłam małe śledztwo na ich temat, przesłuchałam
kilka piosenek. O ile się nie myliłam, z radia wydobywał się dźwięk Wild Heart.
- Nawet w samochodzie słuchasz własnych piosenek? Nie masz dość? –
zażartowałam.
Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony i zamarł na chwilę, analizując fakty.
- Czekaj.. ty? –otworzył usta ze zdziwienia – Ty wiesz? -
Zatkało mnie na moment, ale po chwili wybuchnęłam śmiechem. Rzeczywiście nie
wspomniałam wcześniej, że wiem o The Vamps. James musiał myśleć, że nie mam pojęcia
kim jest.
- Ale o czym? – udałam zamyślenie – Ahaaa.. chodzi ci o ten zespół The Vamps z
zakochanym w sobie gitarzystą w składzie? – James obrzucił mnie gniewnym spojrzeniem
- Jak mu tam było? James McVey? O mój boże! To ty! Mam już krzyczeć z podniecenia,
czy zaczekać na paparazzi? – ironizowałam.
- To nie jest śmieszne – chłopak wydawał się być urażony – Byłem pewny, że nie
wiesz o mnie.. o nas. – westchnął chwytając oburącz kierownicę i udając, że
skupia się na drodze.
-Wtedy na
plaży zachowywałaś się tak naturalnie, zupełnie jakbyś mnie nie znała - dodał
po chwili zamyślenia.
- Bo tak było. Nie miałam pojęcia kim jesteś. Dopiero po powrocie do domu Dorothy
mnie uświadomiła. Gdybyś widział moją minę, kiedy zobaczyłam cię w telewizji… -
James uniósł kącik ust w górę, jednak mimo to jego mina pozostawała smutna. Czy
to miało aż takie znaczenie, że wiem o jego karierze? Nagle mnie olśniło.
- Czekaj, czy ty myślisz, że robię to wszystko, ponieważ jesteś gwiazdą? -
Chłopak zamyślił się. Pewnie zastanawiał się nad odpowiedzią, która mnie nie
zrani, ale nadal będzie szczera.
- Po prostu… - uniósł głowę do góry wydychając głośno powietrze, zupełnie jakby
zbierał się na odwagę – Nawet nie wiesz jak trudno jest znaleźć kogoś, komu
naprawdę na tobie zależy i komu możesz zaufać, kiedy jest się tak
rozpoznawalnym. Wiem, że to zabrzmiało egoistycznie i niezbyt skromnie, ale
ludzie zbliżają się do mnie, bo chcą własnego szczęścia. Moje średnio ich obchodzi.
Właśnie dlatego trzymam fanów na dystans. Prawdziwi przyjaciele w show biznesie
to rzadkość. Wahałem się podchodząc do ciebie
na plaży, ale miałaś w sobie coś takiego, co nie pozwoliło mi pozostać
obojętnym. Nie jesteś zwykłą dziewczyną, od początku to czułem… -
- James.. nie jestem tu dlatego, że zależy mi na sławie –przerwałam mu nie
mogąc dłużej patrzeć na żal na jego twarzy - Jestem tu bo zależy mi na tobie. Pierwszym
spojrzeniem jakim mnie obdarzyłeś, przywłaszczyłeś sobie cząstkę mnie. Nie
mogłam przestać o tobie myśleć i żałowałam, że zrobiłam z siebie taką idiotkę
podczas pierwszego spotkania. Tysiące razy analizowałam każdy gest i słowo i
zastanawiałam się, co mogłam zrobić lepiej. Kiedy następnego dnia szłam na
plażę, rosła we mnie nadzieja, że spotkam tam właśnie ciebie, a gdy usłyszałam
twój głos wymawiający moje imię, miałam ochotę skakać ze szczęścia – słowa
wychodzące z moich ust były chyba najszczerszą rzeczą, jaką w życiu powiedziałam
- Jezu.. to chore. Znamy się kilka dni, a ja już mówię ci takie rzeczy … -
westchnęłam,
bojąc się, ze spłoszę James’a swoją szczerością.
Zapadło milczenie. Te kilka sekund w ciszy było najdłuższymi w moim całym
życiu. Widziałam na twarzy chłopaka wahanie. Analizował wszystko i pewnie
zastanawiał się, czy może mi wierzyć. Serce biło mi w szybkim tempie. Czułam
się, jakbym oczekiwała na wyrok w sądzie. Kara śmierci lub uniewinnienie.
- Pieprzyć to – mruknął nagle James, bardziej do siebie niż do mnie i niespodziewanie
przysunął się do mnie– Pieprzyć to wszystko – powtórzył, jakby utwierdzając się
w swojej decyzji i składając na moich ustach pocałunek.
- Droga! Patrz na drogę! – krzyknęłam nagle,
spostrzegając kątem oka, że samochód przed nami gwałtownie zwolnił.
James odsunął się szybko, co wywołało u
mnie nie zadowolenie, jednak wolałam poświęcić jeden pocałunek i żyć.
Chłopak opanował sytuację i już po chwili oboje śmialiśmy się nie wiadomo z
czego. Z radia rozbrzmiewała inna piosenka The Vamps. Okazało się, że James
słucha całej ich płyty. Ach to samouwielbienie...
Reszta drogi zleciała nam na rozmowie tak zwyczajnej, jakby nic złego nie miało
przed chwila miejsca. James chyba zrozumiał, że nie spędzam z nim czasu dla sławy
i co najważniejsze, przyznał, że jemu również na mnie zależy. Nie powiedział
tego wprost, ale gdyby tak nie było, nie ryzykowałby życia prywatnego dla znajomości
ze mną.
To wszystko było zbyt piękne. Szczęście za bardzo się do mnie uśmiechało w
ostatnim czasie i wiem, że niedługo podwinie mi się noga. Ba! Jestem tego
pewna. Mam jedynie nadzieję, że ten moment nadejdzie jak najpóźniej.
~~~~~~~~~~~~~~~~~ * ~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuję! To jedyne co mogę powiedzieć. Wyjechałam na weekend, wracam a tu 5 nowych obserwatorów i mnóstwo wejść. Uśmiech nie schodził mi z twarzy przez cały wieczór i stwierdziłam, że nie mogę trzymać was dłużej bez rozdziału, więc wrzuciłam to, co miałam. Zapraszam do tak aktywnego komentowania jak ostatnio i jeszcze raz dziękuję każdemu z Was z osobna. Dodajecie mi skrzydeł! ♥
Hejoo...weszłam na Twojego bloga całkiem przypadkowo :) i otwarcie przyznaje że nie żałuję. Ciężko znaleźć jakiejkolwiek opowiadania o chłopakach.a te jest strasznie fajne.Niedosc że dobrze piszesz to fabuła jest ciekawa!
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję, że jeszcze nas zaintrygujesz. Tak sb czytając pomyślałam , że fajnie by było w to wszystko włączyć Brada. Ewelina by sie do niego zbliżyła itd. (Tylko sugeruje)
Dobra...pozostaje mi tylko życzyć weny :)
Zapraszam do siebie http://themoordeath.blogspot.com/
Będzie mi bardzo miło jeśli skomentujesz ;)
ciężko znaleźć opowiadanie bądź nawet imagin o The Vamps a to jest cudowne do tego o moim ukochanym Jamesie ♥
OdpowiedzUsuńKOCHAM, KOCHAM I JESZCZE RAZ KOCHAM!! Mam nadzieje, że będzie fajnie się bawić tam gdzie jedzie z Jamesem :) ~Martyna
OdpowiedzUsuńKOCHAAAAAAM ❤️ JAMES >>>>
OdpowiedzUsuńHeloł! to znowu ja :>
OdpowiedzUsuńzapraszam na bloga o The Vamps do siebie! :p
http://boyincurls.blogspot.com/
Hej ;* JA również kocham The Vamps *_*
OdpowiedzUsuńzapraszam też do siebie może coś Ci się spodoba :) ----> http://dofitnessexercises.blogspot.com/
ZAPRASZAM!!!
OdpowiedzUsuńZapraszam na 2 rozdział z życia Rose :p
http://boyincurls.blogspot.com/
Nie o super.. Dziewczyno kocham cię!
OdpowiedzUsuń