sobota, 5 kwietnia 2014

~ Rozdział 7 ~ "Następnym razem kiedy mnie zaprosisz, uprzedź, że będziemy grać w grę „Zabawmy się uczuciami Evelyn” "


Oparłam się plecami o zimną ścianę budynku. Łzy spływały bezwładnie po moich policzkach, zostawiając czarne smugi – resztki makijażu, który zrobiłam, nie oszukujmy się, właśnie dla James’a.
Dlaczego? Dlaczego ludzie ranią nas, nawet nie będąc tego świadomymi? Czemu angażujemy się w coś, co dla innych jest zabawą, przelotnym wybrykiem, krótkim epizodem? Ktoś nagle staje się dla nas całym światem, podczas gdy my jesteśmy dla niego jedynie rutynową czynnością.
Tak się właśnie czułam. Kolejna wybrana przez James’a zabawka, następne trofeum do kolekcji, zaliczona baza… Wiedziałam, że to się źle skończy. Nie powinnam w to wchodzić, znałam go tak krótko. Gdybym tylko potrafiła racjonalnie pomyśleć…
Ale w tym był właśnie problem. On wywrócił wszystko do góry nogami. Sprawił, że w jego obecności nie myślałam rozumem, a sercem. Świat stawał się inny, on był priorytetem, radością i smutkiem jednocześnie. Zakazanym owocem, który bez wahania spróbowałam i teraz żałuję.
Dostałam czego chciałam – pocałunek, którego nie zapomnę, który będzie mnie równocześnie ranił i rozbudzał ciepło, nadzieję. Sprawi, że za każdym, razem gdy go wspomnę, uśmiechnę się, a po moim policzku spłynie łza żalu.
Zapewne nie jestem pierwszą i ostatnią, której to się przytrafiło. Fankom też to robi? Udowadnia swoją męskość przez zdobywanie nowych dziewczyn? Nie wie  albo nie chcę wiedzieć.
Byłam zła. Zła na siebie, że nie potrafię być zła na niego. Wszystko co czułam to cholerny smutek ogarniający każdą komórkę mojego ciała, które nadal pragnęła jego dotyku. Najłatwiej byłoby go znienawidzić, ale nie mogę, nie potrafię. Przez 3 dni przywłaszczył sobie moją duszę i serce, które oddały mu się bez wahania, myśląc, że to ta właściwa osoba, dobry opiekun.
Dotarło do mnie, jak głupia byłam. Zaślepiona zauroczeniem, zapatrzona w jego lazurowe oczy, zafascynowana niepowtarzalnym uśmiechem…
Przypomniałam sobie moment, gdy próbował mnie pocałować na plaży . Uśmiechnęłam się przez łzy, choć wiedziałam, że nie powinnam.
Jakie to chore… Zranił mnie, a ja za nim tęskniłam. Wciąż zajmował moje myśli, chociaż jego krążyły już pewnie wokół nowej zdobyczy.
Kilka kropel wody spadło z nieba, obijając się z cichym łoskotem o ziemię. Następne kapały już na moją twarz i włosy, zlewały się z łzami, wciąż wypływającymi z moich oczu. Bezsilna osunęłam się w dół, siadając na chodniku.
Cierpiałam psychicznie, ale ten ból był gorszy od każdej zadanej rany. Nie potrafiłam podnieść się i iść.
Ogarnij się dziewczyno! Znałaś go tylko kilka dni! – krzyczał głos w mojej głowie.
Chciałam i nie wiecie jak bardzo próbowałam go posłuchać. Wiedziałam, że miał racje, ale James zrobił ze mną coś, czego nie potrafiłam opisać. Zaczarował mnie, przywiązał na niewidzialnej smyczy, tak abym nie mogła się od niego uwolnić. Zadziałało
Odchyliłam twarz ku niebu, pozwalając rosnącemu w siłę deszczowi zmyć ze mnie cierpienie, którego niestety nie dało się tak łatwo pozbyć.
Trwając w tej pozycji przez dłuższy czas, zaczęłam drżeć z zimna, którego do tej pory nie odczuwałam. Ze stanu otępienia wyrwał mnie stukot obcasów, dochodzący z sąsiedniej ulicy. Pośród głuchej ciszy, w jakiej ogarnięta była ta niezbyt ruchliwa część miasta, kroki odznaczały się wyraźnie. Były coraz głośniejsze, ich właściciel musiał zbliżać się do mnie. Nie martwiło mnie, że zobaczy mnie w tak beznadziejnym stanie. Pewnie minie moją postać obojętnie i ruszy ku swoim sprawą.
- Jezus, Evelyn! – usłyszałam krzyk dochodzący zza rogu. Ktoś mnie zauważył, ktoś kto mnie znał i szukał. Błagałam los żeby to nie był…
- James, co ty tu robisz? – zapytałam zdziwiona, gdy chłopak do mnie podbiegł. Szybko otarłam twarz z czarnej mazi. Nie mógł zobaczyć, że płakałam.
- Czy ty płakałaś? – zapytał szeptem, przejeżdżając kciukiem po moim policzku.
Nie udało się. Zauważył. Kolejna porażka do kolekcji.
- Czy to przeze mnie? – zmusił mnie, żebym spojrzała w jego oczy.
- Nie, kurwa. Kotek mi zdechł – powiedziałam, nie kontrolując swoich słów.
Byłam tak samo zdziwiona moją wypowiedzią jak on i momentalnie zatkałam swoje usta dłonią.
- Evelyn… - zaczął, ale coś we mnie sprawiło, że miałam ogromną ochotę mu przerwać. Odepchnęłam go delikatnie i ruszyłam w przeciwną stronę.
- Evelyn, zaczekaj! – chwycił mnie za ramię i odwrócił w swoją stronę – Co się stało? – zapytał niemal błagalnym tonem.
- Już ci powiedziałam, kot mi zdechł – rzuciłam obojętnie. Zaczynałam rozumieć co się ze mną działo. Automatyczna reakcja obronna, czyli w moim przypadku nałożenie oschłej maski.
Chłopak spojrzał na mnie surowo, nie zamierzając odpuścić.
- Co ja zrobiłem? -
- Nic, zupełnie nic. Po prostu następnym razem kiedy mnie zaprosisz, uprzedź, że będziemy grać w grę „Zabawmy się uczuciami Evelyn”- posłałam mu ironiczny uśmiech i wyrwałam się z uścisku.
-  O co ci chodzi?! – krzyknął za mną wyraźne zirytowany.
- Czy ty naprawdę jesteś takim idiotą? – wrzasnęłam, rozjuczona jego zdezorientowaną miną - Wszystkie dziewczyny najpierw całujesz, a potem mówisz rzeczy w stylu „to tylko pocałunek, powinnaś już iść”? -
- Ja… nie chciałem, tylko Brad.. on…-
- Wiesz co? Nawet nie wiesz , jak bardzo żałuję, że cie poznałam i się w tobie zakochałam – powiedziałam bez zastanowienia.
- Czekaj co? – ponownie zmniejszył dystans między nami – Powiedziałaś, że się we mnie zakochałaś? -
Zatkało mnie. Po co ja to mówiłam?
Idiotka!- pocieszył mnie jak zwykle przyjacielski głos w mojej głowie.
- Zostaw mnie w spokoju – rzuciłam, odwracając się na pięcie.
Ruszyłam przed siebie, chcąc zapaść się pod ziemię. James właśnie widział mnie w najgorszym z możliwych stanów – plączącą i to w dodatku przez niego. Jestem żałosna.
- Nie myśl, że pozwolę ci teraz uciec – usłyszałam jak biegnie za mną. Dlaczego nagle tak mu zależało?
~~~~~~~~~~~~~~~~~ * ~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zebrałam się i napisałam ten rozdział szybciej niż zamierzałam
. To w głównej mierze forma PODZIĘKOWANIA DLA WAS ZA 1000 WYŚWIETLEŃ! Mimo, że na tle innych blogów to wcale nie jest dużo, dla mnie ta ilość znaczy bardzo wiele. Dziękuję Wam, bo bez czytelników pisanie tego opowiadania nie miałoby sensu :)


4 komentarze:

  1. *o* ZAbije cię... Jak mogłaś tyle trzymać nas w niepewności?! <33 Kocham cieee!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. dodawaj szybko kolejny bo opowiadanie takie wspaniałe i to z Jamesem *o* tak mnie trzymasz w niepewności

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawaj nowy rozdział xdd Wchodze kilka razy dziennie i nie ma :-( Opowiadanie jest SUPER!!! Najlepsze opowiadanie EVER ♥♥ Kocham cieeeeeeeeeeeeee!! ~Martyna

    OdpowiedzUsuń
  4. Best rozdział <3 Pisz, pisz, czekamy :P

    OdpowiedzUsuń