poniedziałek, 4 sierpnia 2014

~ Rozdział 21 ~ "...najbardziej ciekawi was sypialnia Jamesa. Jestem rozczarowany, moja kryje dużo więcej sekretów"



Wpatrywałam się tępo w zdjęcie w gazecie. Paparazzi uchwycili nasz pocałunek, a redaktorzy nie pozostawili suchej nitki ani na mnie, ani na Jamesie. Jego nazwali rozchwianym emocjonalnie nastolatkiem, który szuka przygód, a mnie naiwną dziewczyną do zaliczenia.


Nie mogłam wykrztusić z siebie słowa. Wiedziałam, że ten artykuł to zwykłe łgarstwo ludzi, którzy nie mają pojęcia o naszej relacji, jednak takie zarzuty zawsze bolą. Czułam się, jakby ktoś wbił mi w plecy nóż.


James objął mnie ramieniem i starał się pocieszyć, mówił, żebym się nie przejmowała, że to nic takiego. Może i on był przyzwyczajony do fałszerstw w gazetach, w końcu jest sławny, ale ja nie potrafiłam przejść obok tego obojętnie.



- Kilka dni i sprawa ucichnie – chłopak pogłaskał mnie po głowie, a ja wtuliłam się w jego ramię.



Wzięłam głęboki wdech rozkoszując się zapachem jego perfum. Przyjemna woń wypełniła moje płuca, a ciepło obejmującego mnie Jamesa pozwoliło się rozluźnić. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.



 ~*~

Obudziłam się kilka godzin później, a zegar wskazywał 21. Ku niezadowoleniu Jamesa musiałam iść do domu, w końcu następnego dnia pracowałam. Chłopak uparł się i podwiózł mnie pod budynek, w którym mieszkam. Tłumaczyłam mu, że to niepotrzebne, ale skoro tak nalegał…

Gdy byliśmy już na miejscu, chłopak jeszcze raz przekonywał mnie, żebym nie martwiła się artykułem w gazecie, bo szkoda na to nerwów. Uśmiechnęłam się tylko niezbyt przekonująco i pocałowałam go w policzek na pożegnanie. Naprawdę chciałam znaleźć się w swoim łóżku z kubkiem gorącej czekolady oraz playlistą dobijających piosenek. To idealne warunki do przemyślenia ostatnich wydarzeń. 

 ~*~

Przekroczyłam próg mieszkania z nadzieją na chwilę spokojnej samotności i od razu skierowałam się do swojego pokoju. Gdy szłam korytarzem, spostrzegłam, że drzwi do sypialni Elyara są uchylone i wydobywa się zza nich znana mi melodia. Przystanęłam wiec na chwilę zbliżając głowę do szpary w drzwiach i otwarłam szerzej oczy ze zdziwienia. Blondyn siedział łóżku z gitarą i grał z ogromnym zaangażowaniem. Zaciekawiona powiększyłam sobie pole widzenia i dostrzegłam przed chłopakiem kamerę na statywie.

Nie chcąc rozpraszać chłopaka, postanowiłam się wycofać. Poszłam do swojej sypialni i wykonałam zwyczajne wieczorne czynności. Pochłonięta rutyną nie myślałam o artykule w gazecie ani innych problemach, jednak gdy położyłam się do łóżka natłok myśli powrócił.

Bałam się. Byłam przerażona tym, co mogą zrobić fani. Nie raz słyszy się negatywne głosy, gdy gazety doniosą o nowym romansie jakiejś gwiazdy. Ludzie potrafią wtedy zmieszać niewinne osoby z błotem. „Jest z nim tylko dla pieniędzy”, „nie kocha jego, tylko jego sławę”… Takich uwag jest nieskończoność, a ich autorzy najczęściej nie mają pojęcia jak od środka wygląda relacja, którą krytykują. Najchętniej wykastrowałabym każdego paparazzi i wszystkich redaktorów tych marnych pisemek plotkarskich za niszczenie innym życia.

Od zawsze nienawidziłam takich czasopism, uważałam, że każdy ma prawo do prywatności i wkraczanie do jego życia jest bezpodstawnym chamstwem. Jeżeli ktoś będzie chciał poinformować ludzi o swoim związku, czy jakimś problemie, zrobi to dobrowolnie. Wyciąganie takich informacji na siłę i ujawnianie ich jest moralnym przestępstwem. Mnie denerwuje gdy mama wtrąca się do mojego życia, a co dopiero gdyby był to cały świat?

Nagle rozmyślania przerwał mi dźwięk otwierających sie drzwi. Podniosłam sie do pozycji siedzącej I spojrzałam zaciekawiona w stronę wejścia do sypialni. Delikatne światło nocnej lampki oświetlało wysoką sylwetkę Elyara, a jasne blond włosy odznaczały się w panującym półmroku.

- Wiem, że widziałaś – chłopak wszedł do środka i stanął przede mną z rękami w kieszeniach.

Spojrzałam na niego zdezorientowana, nie wiedząc o czym mówi. Mój mózg pracował o tej porze na zwolnionych obrotach.

- Co masz na myśli? – spytałam.

- Stałaś w drzwiach, gdy śpiewałem.

- Przepraszam… nie chciałam ci przeszkadzać, świetnie ci wychodziło – posłałam mu szczery uśmiech.

- Chodzi mi o to, że mogłaś zapukać i wejść, a przez to że nagle sobie poszłaś, pomyślałem, że coś jest nie tak z moim coverem.

 - To było najlepsze wykonanie ‘Can't Take My Eyes Off You’ jakie słyszałam. Poszłam, bo nie chciałam cię rozpraszać. Naprawdę masz wielki talent.

Elyar uśmiechnął się jedynie, a w jego oczach dostrzegłam radosny błysk.

- Nie będę ci przeszkadzał i tak bezsensu cię obudziłem – mruknął nagle, kierując się do drzwi.

- Zaczekaj. I tak nie spałam. Poza tym chcę cię przeprosić za jedną rzecz – na dźwięk moich słów blondyn zatrzymał się w progu i odwrócił zdziwiony.

- Chodzi mi o wczorajsze zachowanie… Przez tą herbatkę zachowywałam się jak idiotka i chcę, żebyś wiedział, że normalnie nie jestem taką irytującą współlokatorką. I wybacz rozwalenie ci twitcama…

- Nic się nie stało, rób to częściej, a przynajmniej będę się miał z kogo pośmiać. Zresztą internauci też – roześmiał się.

- Nie licz na to. Już nigdy nie tknę żadnych twoich artykułów spożywczych. – pokazałam mu język.

- Spokojnie, wymyślę inną drogę  - uśmiechnął się konspiracyjnie i ponownie skierował się do wyjścia, jednak znowu zatrzymał się w progu. Wyraz jego twarzy wskazywał na to, że chciał coś dodać, ale nie był pewny mojej reakcji.

- Mogłabyś nikomu nie wspominać o kanale na YT i ogólnie całej mojej działalności?

Dotąd trzymałem to w sekrecie i nie chcę, żeby ktoś z moich znajomych wiedział. – w jego głosie dało się wyczuć niepewność.

- Masz moje słowo, będę milczeć jak grób – przysięgłam kładąc rękę na sercu i łącząc dwa palce, na co Elyar tylko się roześmiał.

- Dobranoc E. – mrugnął do mnie i wyszedł zamykając za sobą drzwi, zostawiając mnie z nową ksywką i mnóstwem spraw do przeanalizowania. 

Jednak jak to ja, zamiast wymyślić coś rozsądnego w sprawie głupich plotek, po prostu zasnęłam. Zdążyłam jedynie zablokować przed obcymi ludźmi wszystkie moje konta na facebooku, twitterze i innych komunikatorach. Ostrożności nigdy za wiele, a fanki potrafią znaleźć kogoś szybciej niż FBI. 

 ~*~

Kolejny dzień zleciał szybko. W pracy szło mi coraz lepiej i Margaret nie musiała już tak bardzo mi pomagać. W czasie lunchu znowu rozmawiałam z Jamesem, dzisiaj również zaproponował, abym wpadła, więc bez wahania się zgodziłam. Potrzebowałam teraz kogoś, kto pomoże mi odpędzić negatywne myśli, a McVey był idealną osobą.
Kiedy na niego patrzyłam, uśmiech bezwiednie wkraczał na moją twarz. Chłopak sprawiła, że wszystko, co złe znikało. Myślę, że każdy zna to uczucie, kiedy nie potrafisz być przy kimś smutnym ani się martwić. On był moim szczęściem.

Do apartamentu chłopców trafiłam tym razem bez przeszkód. Drzwi otworzył mi James, jednak sprawiał wrażenie, jakby nie do końca cieszył się na mój widok. Uśmiech zniknął z mojej twarzy i zastąpiło je zaniepokojone spojrzenie.

- Nie odbierałaś telefonu. – przywitał mnie dość nietypowo McVey.

- Rozładował się, przepraszam, jeśli to było coś ważnego. – odparłam zdziwiona.

Chłopak nerwowo podrapał się po karku, a ja wiedziałam, że to nie jest dobry znak.

- Po prostu zapomniałem, że mamy za chwilę twitcam.. – wtajemniczył mnie w końcu.

Twitcam. Dlaczego nagle wszyscy dookoła robią twitcamy? Czy tylko ja na tym świecie nie jestem sławna i nie robię livestreamów?

- Emmm… w takim razie nie będę wam przeszkadzać. Pójdę już  - starałam się uśmiechnąć, ale kąciki moich ust ledwie drgnęły.

Jakieś dziwne uczucie ściskało moją klatkę piersiową. Poczułam się… odrzucona? Tak, to chyba dobre określenie.

Nie miałam oczywiście Jamesowi za złe, że chce być blisko fanów. Po prostu mógł mnie nie zapraszać, a teraz wyszłam na idiotkę, która się narzuca.

- Czy to Brad? – usłyszałam głos dochodzący z głębi mieszkania i po chwili w przedpokoju pojawił się Joe.

- O, czesć Evelyn – obdarzył mnie sympatycznym uśmiechem – nie wiedziałem, że wpadniesz.

- W zasadzie to właśnie szłam, nie chcę wam przeszkadzać.

- Żartujesz? Wchodź, im więcej osób, tym zabawniej – zachęcił mnie gestem ręki.

W duchu odetchnęłam z ulgą, ale zauważyłam, że z twarzy Jamesa również schodzi napięcie. Hmmm.. widzę, że ktoś tu boi się managera. Czyżby McVey obawiał się reakcji Joe, na moje przyjście?

- Strach obleciał? -  szepnęłam, gdy zostaliśmy sami. Joe zniknął gdzieś wśród panującego zamieszania.

- Przestań sobie grabić. – chłopak przybliżył się do mnie i przyjemne napięcie wzrosło.

- Jasne, bałeś się, że wasza zespołowa mama cię skrzyczy? – żartowałam dalej.

Zauważyłam, że dogryzanie Jamesowi było bardzo przyjemną czynnością.

- Evelyn, nie widziałaś gdzieś po drodze Brada? – jak na zawołanie pojawił się ponownie Joe, a ja natychmiast odsunęłam się od McVeya, uświadamiając sobie, że trzymałam dłonie na jego klatce piersiowej. Chłopak równie szybko zabrał swoje ręce z moich bioder. Nawet nie wiem, kiedy znaleźliśmy się w tej pozycji.

- Nie, nie mam pojęcia gdzie on jest – odpowiedziałam najbardziej opanowanym głosem, na jaki było mnie stać.

Joe wydawał się być rozbawiony całą sytuacją, co jeszcze bardziej mnie zawstydzało. Wsadziłam dłonie do tylnych kieszeni spodni, jak zawsze, gdy się denerwuję, a na moje policzki wkradł się delikatny rumieniec, który natychmiast chciałam opanować.
Staliśmy przed Joe, jak dwójka przyłapanych dzieci, chociaż tak naprawdę nie zrobiliśmy nic złego. Widząc bezczynność Jamesa, postanowiłam wziąć sytuację w swoje ręce.

- A co się stało z Simpsonem? Czemu go szukacie? -  starałam się zmienić temat i rozluźnić atmosferę.

- Jakby to zrozumiale ująć… Wyszedł i nie wrócił – rozłożył ramiona Joe. -  nie odbiera telefonów, nie daje znaku życia, a zaraz musimy zaczynać. I tak już mamy 20 minut opóźnienia.

- Zawsze mamy opóźnienie. – wtrącił się nagle James – więc Brad zadbał, by tradycji stało się zadość.

- Nie filozofuj, tylko lepiej ściągnij tu kolegę, bo za 5 minut zaczynamy, z nim, czy bez niego. Nie możemy tak wyprowadzać ludzi w pole. – manager przejechał ręką po twarzy , wyraźnie niezadowolony z takiego obrotu spraw.

- Oh, i Evelyn, nie wiem, czy jesteś świadoma, że nie możecie się na razie ujawnić i lepiej żebyś na czas twitcamu „schowała” się w jednym z pokoi.

- Jasne, rozumiem. –Wiedziałam doskonale, że pokazanie się na livestreamie chłopaków byłoby jak wystawienie się lwom na pożarcie i nie brałam tego w ogóle pod uwagę.

- Możesz posiedzieć w mojej sypialni. – zaproponował James.

Przytaknęłam, a chłopak zaprowadził mnie do swojego pokoju.

- Tylko niczego nie dotykaj – rzucił, gdy weszliśmy do środka i mrugnął do mnie.

- Aha, jasne księciuniu – pokazałam mu język.

- Dlaczego „księciuniu” – James się zbulwersował.

- Nie wiem – przyznałam szczerze, nie mając pojęcia skąd wytrzasnęłam takie przezwisko

- A dlaczego Foxy? – odwróciłam kota ogonem.

- Bo jest słodkie.

- W takim razie Księciunio też jest słodkie.

James wywrócił oczami, na co ja uśmiechnęłam się triumfalnie.

- McVey, chodź tu bo zaczynamy! Nie mam zamiaru wyciągać ciebie i Evelyn z łóżka przy fanach – krzyknął Joe.

- Lepiej pójdę.

- Tak, lepiej idź – odpowiedziałam rozbawiona wypowiedzią managera.

- Godzina, maks dwie i jestem z powrotem. Będę wpadać w przerwach. – mrugnął do mnie i wyszedł, pozostawiając samą w czeluściach jego sypialni.

Oczywiście wiedziałam, że zakaz dotykania rzeczy chłopaka był żartem (a może nie był? w sumie kogo to obchodzi?) i zaczęłam rozglądać się dookoła. Było tu mało rzeczy osobistych, bo chłopcy mieszkali w apartamencie tylko przejazdem. Dostrzegłam jednak jedno zdjęcie stojące na komodzie z szufladkami. James pewnie zawsze woził je ze sobą. Przedstawiało dwójkę małych dzieci, chłopca i dziewczynkę. Chłopak był starszy i wyższy, musiał to być McVey. A dziewczynka, to pewnie jego siostra.

Zdjęcie było takie słodkie, zwłaszcza fryzura Jamesa. Jego włosy były, jak na mój gust, trochę za długie i mocno wycieniowane, przez co chłopak wyglądał odrobinę komicznie. Odstawiłam zdjęcie na półkę, uśmiechając się szeroko, a mój wzrok powędrował dalej. Wertowałam spojrzeniem każdy zakamarek pokoju chłopaka, jakby chcąc przez to więcej się o nim dowiedzieć. Tak mało o sobie wiedzieliśmy… Chciałabym znać odpowiedzi na takie błahe pytania, jak na przykład czy słodzie herbatę i czy w ogóle ją pije, o czym myśli przed snem, czy czasem nie ma tego wszystkiego dość albo dlaczego w dzieciństwie zrobił sobie zdjęcie z lamą? (śmiałam się dobre pół godziny, gdy znalazłam je w googlach)

Z rozmyślań wyrwał mnie głośny huk drzwi wejściowych. To zapewne Bradley wrócił ze swojej tajemniczej wycieczki. Zaśmiałam się pod nosem rozbawiona całą sytuacją. Chciałabym zobaczyć jego wielkie wejście do salonu i próbę wyjaśnienia co się stało…

Tymczasem wróciłam jednak do nudzenia się i usiadłam na łóżku Jamesa. Było wygodne i to nawet bardzo. Położyłam się i zaczęłam lustrować otoczenie z tej perspektywy.  Teraz moją uwagę przykuła leżąca na stoliku nocnym książka. Sięgnęłam po nią i pokiwałam głową z uznaniem i zdziwieniem jednocześnie. Nie spodziewałam się, że James czyta Stephena Kinga. Lektura, którą trzymałam w dłoni miała osobliwy tytuł „To”. Wiele słyszałam o tej książce i kilka razy zabierałam się do jej przeczytania, jednak zazwyczaj kończyło się na tym, że nie miałam skąd jej wziąć. Dlaczego więc teraz nie skorzystać z okazji? – pomyślałam, układając się wygodnie i rozpoczynając lekturę.  

 ~*~

*w tym samym czasie*
Czwórka chłopaków siedziała na kanapie przed kamerą odpowiadając na zadawane przez widzów pytania. James sprytnie unikał tematu pocałunku, który fani cały czas poruszali, jednak wymówki powoli zaczynały mu się kończyć. W końcu nie mając już pomysłów przerwał Q&A, zapowiadając super rozrywkę, którą będzie tajemnicze wyzwanie dla jednego z członków zespołu. Po bardzo demokratycznym głosowaniu, wybrany został Brad, niezbyt zadowolony z tej decyzji. Reszta zespołu nie zważała jednak na jego protesty i razem z Joe poszli wszystko przygotować. Obiecali, że nie zajmie to długo, jednak, po 5 minutach samodzielnego zabawiania fanów przez Brada, koledzy nie wracali, Simpson stawał się odrobinę poirytowany. Tymczasem przychodziły coraz to nowe pytania.
Wzrok Brada zatrzymał się na jednym z nich i nagle chłopak wpadł na pewien pomysł.
„Gdzie się teraz znajdujecie?”
- Jesteśmy w naszym chwilowym mieszkaniu w Londynie, chcielibyście pozwiedzać? –uśmiechnął się do kamery.
Odzew widzów był jednoznacznie twierdzący.
- Nie mamy zbyt wiele czasu… - Brad rozglądnął się dookoła, sprawdzając czy koledzy już przygotowali dla niego wyzwanie – wybierzcie jedno pomieszczenie, które chcecie zobaczyć.
Momentalnie interakcje chłopaka zaczęły szaleć. Simpson przeglądnął je szybko i zdziwiony uniósł jedną brew do góry.
- Z tego co widzę, najbardziej ciekawi was sypialnia Jamesa. Jestem rozczarowany, moja kryje dużo więcej sekretów, ale cóż, klient nasz pan.
Chłopak podszedł do kamery i zdjął ją ze statywu.
- No to idziemy – rzucił i udał się w stronę pokoju przyjaciela, nieświadomy, kto się w nim znajduje…

 ~*~

Książka naprawdę mnie wciągnęła. Nawet akcja pochłaniała od samego początku, a styl pisania Kinga wydawał mi się idealny do ukazywanych sytuacji. Teraz zaczynałam rozumieć fenomen tego autora.

Odwracałam właśnie kolejną stronę, zaciekawiona dalszym biegiem wydarzeń, kiedy nagle drzwi otworzyły się z impetem. Szybko skierowałam mój wzrok w tamtym kierunku i już po chwili zaczęłam tego żałować.
 
Przede mną stał zdziwiony równie bardzo jak ja Brad z kamerą w ręce. Chłopak szybko skierował obiektyw w dół i spojrzał na mnie pytająco. Ja natomiast nie mogłam się ruszyć i  sparaliżowana przez zaskoczenie modliłam się aby, to, że  występowałam na żywo w twitcamie The Vamps leżąc w sypialni Jamesa McVeya i jak gdyby nigdy nic czytając sobie książkę na jego łóżku, było zwykłym, głupim snem.

Ale nie było.

Dzięki Simpson.

Należy ci się piątka. W twarz. Najlepiej wielką, metalową kulą z teledysku Miley.

~~~~~~~~~~~~~~~~~ * ~~~~~~~~~~~~~~~~~

ZAPRASZAM DO GŁOSOWANIA NA NAZWĘ PARIGNU ;) ANKIETA Z BOKU BLOGA :)

PS. Polecacie jakąś fajną szabloniarnię?  :)

14 komentarzy:

  1. Rozdział mega :3 Baardzo miły początek tygodnia :)
    Pisz, pisz bo się ciekawie co dalej :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny <3 ~Hazzowa

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahahah Mega xD oj Bradley będzie niezła jazda xD pisz dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdziały sa super, lubie twój styl pisania, bo nie jest ubogi:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku genialny <3 Booziu ile musieliśmy czekać na ten rozdział.. ale opłacało się :D Czytając ten rozdział śmiałam się sama do siebie jak Evelyn po tej tajemniczej herbatce ;_; Jestem tak ciekawa następnego rozdziału że oszaleję jeżeli nie dodasz go szybko :D Świetny, świetny, świetny <3 ~Oliwia

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku, skaczę z z radości, bo dodałaś nowy rozdział!
    Coś mi się wydaje, że Brad ma przerąbane, delikatnie mówiąc...
    Mam jedno pytanko: mały James z lamą, serio? xD Przez to spadłam z krzesła :D Prawie przebija odpałową herbatkę...
    Rozdział jest cudny i nieźle się przy nim uśmiałam. Z całego serca dziękuję, że piszesz. Masz ogromy talent :)
    Czekam na następny i życzę dużo weny!
    ~ M.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super ;) Jadeeey

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award. Więcej informacji na www.opowiadanieothevamps.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy nastepny? .-.KOCHAM! <3
    ~Klaudia *-*

    OdpowiedzUsuń
  10. O mój kochany Boże ^^ Jesteś genialna :) Rozdział był tak fantastyczny, że na mojej twarzy gościł taki rogal, że ja dziękuję :) B R A D ty czubku :p Do czego to doszło, ja się pytam. Nienawidzę tej sytuacji z ukrywaniem się Evelyn i Jamesa :/ A teraz jeszcze dojdą dodatkowe wrażenia ;d Szczerze mówiąc ja, jako fanka Jamesa, sama nie byłabym zadowolona, gdybym zobaczyła jakąś laskę w jego sypialni xD Nie ukrywajmy, większość Twoich czytelniczek wyobraża sobie siebie na miejscu głównej bohaterki :D
    Zawrócę... Wyłapałam kilka literówek, dlatego proponuję, żebyś sobie przebiegła jeszcze raz rozdział wzrokiem. Oczywiście nie czepiam się :)
    Pozdrawiam i czekam na c.d :*

    PS. Co do szablonów, to polecam Land of Grafic :) Niesamowite szabloniarki, które wykonują świetną robotę :)

    tkwi-w-ciszy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sprawdzę jeszcze raz rozdział ;) dziękuję za uważne czytanie i polecenie szabloniarni :D

      Usuń
  11. "Należy ci się piątka. W twarz. Najlepiej wielką, metalową kulą z teledysku Miley." ahahahah nie mogę hahahah

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana zostałaś nominowana do VBA! Więcej informacji tutaj ;
    http://polskie-imaginy-o-unionj.blogspot.com/p/versatile.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Najlepsze teksty to, tytuł tego rozdziału i ten: "[...]chodź tu bo zaczynamy! Nie mam zamiaru wyciągać ciebie i Evelyn z łóżka przy fanach." Hahah! No nie moge!
    Końcówka meega! W ogóle fajnie piszesz i opisujesz ciekawie wszystko. Bardzo przyjemnie się czyta. ^^
    Z niecierpliwością czekam na następny. :3

    OdpowiedzUsuń