Rozdział znowu z kilku perspektyw ;) miłego czytania x
*JASON(chłopak Marty) POV*
Wracałem do domu z dwutygodniowej delegacji. Byłem
wyczerpany, ale wiedziałem, że nieszybko czeka mnie odpoczynek. Marta już przez
telefon jasno dała mi do zrozumienia, że chce, abym znalazł Elyara i policzył
się z nim za to co zrobił Evelyn.
Czułem się trochę podle, w końcu to mój
kumpel, nie chciałem też wtrącać się w życie uczuciowe siostry mojej
dziewczyny, ale sprawa nabrała takiego zasięgu, że czułem wewnętrzny obowiązek,
aby pomóc Evelyn.
Zamiast do rodzinnego Bournemouth skierował swój
samochód do miejsca, w którym Elyar musiał teraz być. Naszą wspólną, tajną
odskocznią był motel przy drodze wyjazdowej z Londynu. To tam zawsze
kierowaliśmy się po najlepszych imprezach, kłótniach z rodzicami, czy po prostu
sytuacjach, które wymagały odizolowania się na chwilę od środowiska. Motel
należał do dalszej ciotki Elyara, która po bliższym była wspaniałomyślnym i
dobrodusznym człowiekiem, więc za nocleg nigdy nie musieliśmy płacić. Ciotka
Foxa była też dość komunikatywną i rozumną osobą i rozumiała, że to, co zdarzyło
się w motelu, nigdy nie wychodziło za jego ściany.
Zaparkowałem na prowizorycznym, żwirowym parkingiem,
wysiadłem z samochodu i stanąłem przed znajomym budynkiem. Od mojej ostatniej
wizyty minęło kilka lat, a przez te czas wiele się zmieniło.
Parterowa budowla marniała z czasem, tynk zaczynał
się osypywać, dachówki po kolei odpadały, a jedna z liter w neonowym szyldzie
przestała świecić. Całość zamiast znajomego mi przyjaznego motelu, przypominała
bardziej ten z horroru Hostel, gdzie właściciele okazali się być psychopatami.
Mimo ponurego nastroju wszedłem do środka z dość
pozytywnym nastawieniem. Na recepcji nikogo nie było, więc ruszyłem w głąb
korytarza do pokoju, który zawsze wynajmowaliśmy z Elyarem. Jeśli tam go nie
będzie, to już nie wiem, gdzie mógł się ukryć.
Nacisnąłem klamkę i pchnąłem drzwi z numerem 307.
Tak jak oczekiwałem, nie były zamknięte. Bez wahania wszedłem dalej i już po
chwili moim oczom ukazał się żałosny widok. Rolety w oknie były spuszczone,
więc dookoła panował półmrok, jedna wiązka światła z korytarze oświetlała część
pomieszczenia. Spostrzegłem Elyara śpiącego na łóżku niedbale zawiniętego w
koc. Na stoliku stała niezliczona ilość butelek po piwie, a na ziemi, razem z
pustymi pudełkami po pizzy, walały się ich jeszcze większe ilości.
Przejechałem ręką po twarzy, zastanawiając się co
teraz. Jeszcze nigdy nie widziałem kumpla w tak zapuszczonym stanie. Zrobiłem
kilka kroków stronę łóżka, na którym spał i trąciłem jego ramię, w celu
obudzenia go.
Blondyn poderwał się gwałtownie, gotowy przyłożyć
włamywaczowi, za jakiego pewnie mnie wziął.
- Kurwa, przestraszyłeś mnie – odetchnął z irytacją,
gdy spostrzegł moją twarz.
- I dlatego mierzyłeś do mnie pół pełną butelka
Jacka Danielsa? – zaśmiałem się wyjmując z jego ręki trunek i stawiając go na
stoliku.
- Po co tu przyjechałeś? – zapytał Elyar ignorując
moją uwagę. Był jeszcze nie do końca przytomny, a jego twarz wyglądała jakby
spał od kilku dni.
- Oszukała mnie, okej? – zdecydował się mówić.
- Kto cię oszukał?
- Ta suka Margaret. Myślisz, że tak po prostu
wychujałbym Evelyn? Lubiłem ją, ale potrzebowałem pieniędzy, a Margaret mi
zaoferowała. Przepraszam stary, wiesz jak krucho u mnie z kasą. Ta laska
zaoferowała mi 10 tysięcy za jedno kłamstwo!
- Czekaj co? – zapytałem zszokowany.
- Przyszła do mnie kiedyś pod nieobecność Evelyn.
Myślałem, że to jej koleżanka i chciałem ją spławić, a ona wyciągnęła hajs,
rzuciła na stół i postawiła warunki. Miałem w mediach opowiedzieć o tym, że
przespałem się z Evelyn, a potem dostać od niej kasę.
Problem w tym, że ta
lalunia mnie oszukała. Wypełniłem swoją część umowy, ale mi nie zapłaciła. Gdy
przyszedłem upomnieć się o swoje, kazała mi zniknąć, pod pretekstem wezwania
policji . Mówię ci Jason, ona jest jakaś nienormalna. Ubzdurała sobie, że ją nękam
i chyba sama uwierzyła w tą zmyśloną historyjkę, bo zachowywała się jak
opętana.
- Jesteś idiotą. –skwitowałem, patrząc na
przyjaciela z politowaniem. Kto wierzy obcym ludziom i zawiera z nimi umowy bez
potwierdzenia? Czy Elyar naprawdę myślał, że Margaret da mu te pieniądze?
Oczywistym było, że chce go tylko oszukać.
- Wiem – zatopił twarz w dłoniach – Nie chciałem
zranić Evelyn.. ona przecież niczym nie zawiniła. To co zrobiłem, było
strasznie egoistyczne. Czuję się jak ostatni palant, nie pomyślałem, że sprawy
zajdą tak daleko.
- Więc masz szansę to naprawić. – przerwałem jego użalanie - Ubieraj się,
jedziemy do Margaret. Musimy to wszystko wyjaśnić.
Blondyn popatrzył na mnie zdziwiony, ale po chwili
wstał z łóżka, chwycił koszulkę i spodnie i zaczął się ubierać. Dopiero teraz
spostrzegłem, że wcześniej siedział przede mną w samych bokserkach. W oczy
rzucił mi się też jego zarost na twarzy. Elyar nigdy nie zapuszczał brody, a
teraz wyglądał prawie jak Mojżesz. Zaśmiałem się pod nosem, na co przyjaciel
zmierzył mnie wzorkiem, nie rozumiejąc o co chodzi.
Wskazałem głową na drzwi i po chwili opuściliśmy
motel i znaleźliśmy się w moim samochodzie. Ruszyłem autostradą w stronę
Londynu kierując się do kawiarni, gdzie pracowała Margaret.
Czułem się prawie jak członek Brygady RR* na
służbie. Zamierzałem odkręcić, to całe gówno, na tyle, na ile mogłem.
*
Dźwięk dzwonka obwieszczającego nowych klientów
wypełnił wnętrze kawiarni, gdy przekroczyliśmy próg. Rozejrzałem się dookoła.
Mimo późnej, popołudniowej godziny ruch był mały. Starszy pan siedział przy
stoliku w kącie i czytał gazetę przy filiżance herbaty, jakaś kobieta pracowała
na swoim laptopie popijając kawę. Nie zauważyłem innych klientów, wiec bardzo
się ucieszyłem. Margaret mogła zrobić scenę, a im mniej ludzi to zobaczy, tym
lepiej.
Spostrzegłem krętowłosą dziewczynę za barem. Na
szczęście trafiliśmy na zmianę Margaret. Podszedłem do niej, ciągnąc za sobą
Elyara. Wycierała akurat szklanki, jednak szybko oderwała się od tego zajęcia i
przeniosła wzrok na nas. Liczyłem, że na jej twarzy pojawi się zaskoczenie,
gniew, konsternacja… cokolwiek, jednak dziewczyna była całkowicie opanowana,
jakby nas w ogóle nie poznała.
- Dzień dobry panom, co podać? – spytała uśmiechając
się.
Spojrzałem na Elyara, nie rozumiejąc o co chodzi.
Czy ona udawała, że go nie zna?
Blondyn jednak nie dał się tak łatwo zbyć.
- 10 tysięcy, które jesteś mi winna poproszę. –
chłopak nachylił się nad barem i
odwzajemnił sztuczny uśmiech.
- Nie mam pojęcia, o czym pan mówi.
- Nie masz pojęcia? A nazwisko Evelyn Fox coś ci
może mówi? Jeśli nie to ci przypomnę. Zrujnowałaś jej życie swoim fałszywym
charakterem.
- Ależ jest pan w absolutnym błędzie. Ta psychopatka
chciała odbić mojego chłopaka. Nie mogłam na to pozwolić. To, że użyłam takich,
a nie innych środków, to już nie moja wina. Należało się dziwce. Niech się
nauczy, że James jest mój i się go nie rusza.
- Co? – spytałem patrząc na nią, jak na wariatkę.
- Mówiłem ci stary, ona jest nienormalna.
- Nie jestem nienormalna! – krzyknęła nagle
Margaret.
- To ona, to wszystko jej wina. Flirtowała z nim na
plaży, spacerowała, śmiała się.
Udawała taką niewinną. Ale ja wiem! Ona chciała
to wszystko zepsuć, chciała zrujnować mój związek!
- Kto? O kim ty mówisz – zgubiłem się w całej sytuacji.
- O Evelyn!
Wymieniliśmy z Elyarem spojrzenia. Zaczynałem mieć
coraz większe wątpliwości, czy Margaret jest normalna… Zachowywała się i mówiła
jak psycholka.
- Ale teraz wszystko się uda, zepchnęłam ją z drogi,
więc ja i James możemy żyć długo i szczęśliwie.
Już zupełnie nic nie rozumiałem…
- Margaret, czy James wie, że jesteście razem? –
spytałem ostrożnie.
- Jeszcze nie. Ale wszystko idealnie zaplanowałam,
ślub, dzieci.. Będzie tak pięknie! A teraz nawet ta suka Evelyn mi nie
przeszkodzi – jej twarz promieniała, gdy o tym mówiła.
- Ona oszalała – wyszeptał do mnie Elyar.
Byłem lekko zagubiony w całej sytuacji. Przede mną
stała osoba, która ewidentnie miała nierówno pod sufitem, a ja o dziwo miałem
plan, jak ta dziewczyna może nam pomóc odkręcić ten bajzel.
- Nie chciałabyś może odwiedzić Jamesa? Bo my
właśnie do niego jedziemy.- zapytałem Margaret, równocześnie posyłając Elyarowi
porozumiewawcze spojrzenie.
*
Poszło stosunkowo łatwo. Wspólnymi siłami
wsadziliśmy Margaret do samochodu nie robiąc przy tym większych scen. No może
poza tym, ze dziewczyna trochę wyrywała i dwójka klientów obecnych w kawiarni
zmierzyła nas dziwnymi spojrzeniami.
Jednak cel uświęca środki, tak więcej siedzieliśmy
wszyscy w samochodzie, gotowi do wspólnej podróży niczym kochająca się
rodzinka. Napisałem do Marty, aby dała mi adres Jamesa i gdy tylko otrzymałem
odpowiedź, ruszyłem na wskazaną ulicę.
*
Zatrzymaliśmy się pod
luksusowym apartamentem, gdzie zapewne mieszkał McVey. Margaret początkowo
rzucała się, że ją porwaliśmy, że ona nas pozwie i zniszczy, ale w końcu się
uspokoiła i weszła z nami do środka.
Staliśmy w windzie,
czekając aż ruszy na odpowiednie piętro i debatowaliśmy, kto dzwoni do drzwi i
mówi jako pierwszy, gdy nagle do windy tuż przed odjazdem wbiegła zdyszana
postać.
Nawet nie wiecie jak
zdezorientowany byłem, gdy okazało się, że to nikt inny jak James. On patrzył
na nas równie zdziwionym wzrokiem i zapewne główkował jak najszybciej wydostać
się z windy. Zbierałem się, aby przerwać niezręczną ciszę i wyjaśnić
chłopakowi, dlaczego tu jesteśmy, jednak Margaret mnie uprzedziła.
- Pomóż mi – zwróciła
się do Jamesa – oni mnie porwali!
McVey zmierzył ją
wzrokiem z serii „chyba za dużo kokainy dziś wzięłaś” i spojrzał na nas
wyczekująco. W końcu nie zawsze spotyka się w windzie średnio normalną
przyjaciółkę swojej eks, chłopaka siostry swojej eks i kolesia, z którym ta eks
rzekomo spała.
- Może mi ktoś
wyjaśnić, o co chodzi? – zapytał w końcu James.
- Przyszedłem cię
przeprosić. – wydukał w końcu Elyar.
*JAMES POV*
Stałem w tej pieprzonej
windzie z trójką osób, z którą nie miałem najmniejszej ochoty przebywać, jednak
nie wysiadłem, mimo przybycia na moje piętro. Za co on mnie chciał przepraszać?
Za to, że pieprzył moją teraz już byłą dziewczynę? To nie miało sensu. Poza
tym, co tu robiła Margaret, będąca nie do końca chyba sprawna psychicznie, i
ten koleś, którego nigdy w życiu nie widziałem na oczy?
- Ona cię nie zdradziła
– wypalił nagle blondyn- chodzi mi o to, że ja i Evelyn… my nie spaliśmy ze
sobą – chłopak schował ręce do kieszeni z wyraźnym zażenowaniem.
Analizowałem powoli
jego wypowiedź, nie rozumiejąc, dlaczego jednego dnia stoi w moim mieszkaniu i
mówi wprost, że pieprzył się z Evelyn, a tydzień później zaprzecza całej
sytuacji i mnie przeprasza…
- Kłamiesz! – krzyknęła
nagle Margaret, o której obecności zdążyłem zapomnieć.
- James, nie słuchaj
go. Ona cię zdradziła, nie możesz z nią być! Nie zostawiaj mnie dla tej
puszczalskiej kretynki. – chwyciła mnie za ramię i skierowała wzrok na moją
twarz.
- Margaret, do cholery,
coś ty brała – bardziej stwierdziłem, niż zapytałem, wyszarpując się
równocześnie z jej uścisku. – zachowujesz się jakbyś oszalała – spojrzałem w
jej oczy i odnalazłem tam coś, co rzeczywiście przypominało nutkę szaleństwa.
- Dlaczego wszyscy mi
mówią, że oszalałam? – krzyknęła głosem histeryczki, rozkładając ręce w
bezradnym geście. – Czemu to ja jestem ta zła?! – wrzeszczała coraz głośniej.
- To wszystko przez
nią, przez głupią Evelyn. Przez nią rzuciłam się do morza, ale ona zawsze będzie
tą świętą!!! – Margaret krzyczała dysząc coraz ciężej. Wyglądała, jakby miała
jakiś atak.
Spojrzałem z lekkim
strachem na Elyara i jego kolegę, jednak oni wyglądali na równie przerażonych i
zdziwionych co ja.
W między czasie drzwi
windy zamknęły się i ruszyliśmy z powrotem w dół. W każdym momencie, ktoś mógł
wsiąść do środka i zastać nas w tej dziwnej sytuacji.
- Chciała mi cię
odebrać – głos brunetki trochę się uspokoił, a jej wzrok ponownie zatrzymał się
na mojej twarzy – ale teraz jest już dobrze -
chwyciła moją dłoń i splotła nasze palce. Próbowałem się od niej
odsunąć, ale obecna za mną ściana mi to uniemożliwiła.
- Ty tu jesteś, ja tu
jestem. Nic nam już nie zagraża. Zlikwidowałam Evelyn, teraz możemy żyć długo i
szczęśliwie. Tylko ty i ja. Na zawsze – wyszeptała przejeżdżając palcem po
całej długości mojego ramienia.
W tym momencie
zdecydowanie brzmiała, jak ktoś kto oszalał, a jedynym odpowiednim dla niego
miejscem, było łóżko w szpitalu psychiatrycznym.
- Ukartowałaś to
wszystko? – ponownie wyrwałem się z jej uścisku.
- Czy to ważne? –
przybliżyła się do mnie.
Milczałem.
- Oh, no dobrze. Tak,
to ja ją zniszczyłam. Namówiłam Elyara, żeby nagadał o niej mediom. Ale dzięki
mnie, już nic nam nie przeszkodzi w naszym szczęściu.
Odepchnąłem Margaret,
tak że uderzyła lekko o ścianę za sobą. Nie rozumiałem co się dzieje. Tego
wszystkiego było za dużo. Gdy tylko drzwi windy się otworzyły, wybiegłem z
niej, nie patrząc nawet na jakim piętrze się znajduje.
Albo to była
prowokacja, albo Margaret naprawdę oszalała. Biorąc pod uwagę grobowe miny jej
towarzyszy, miałem wrażenie, że opcja numer dwa jest bardziej prawdopodobna.
Zauważyłem, że zaraz za
mną z windy wysiadł Elyar. Nie miałem ochoty na rozmowę z nim, ale był chyba
jedyną zdrową umysłowo osobą, która byłaby wstanie wszystko mi wyjaśnić.
- Możesz mi powiedzieć,
co tu do cholery jest grane? – spytałem go z lekką desperacją w głosie.
- Margaret ukartowała
wszystko. Nie wiem dlaczego, nie jestem specjalistom, ale chyba sobie coś
uroiła.. jakąś więź miłosną między wami. Obiecała zapłacić mi za kłamstwo, a ja
głupi się na to zgodziłem.
Słuchałem uważnie, co
ma do powiedzenia blondyn i wszystko zaczynało powoli nabierać sensu.
- Nie spałem z nią.
Tylko dzieliliśmy jedno mieszkanie. Raz próbowałem ją pocałować, to prawda, ale
od razu się wyrwała i wyjaśniła, że ma chłopaka, więc zostawiłem ją w spokoju. –
chłopak przeczesał ręką włosy – James, Evelyn jest naprawdę świetną osobą,
którą spotkało wiele złych rzeczy. Musiała i nadal musi znosić wszystkie
fałszywe obelgi i zarzuty, chociaż nie zrobiła nic złego. Ona jest najbardziej
niewinną osobą ze wszystkich.
Powoli do mnie
docierało. Margaret zawsze wydawała się dziwna. Do tego ostania sytuacja, gdy
okłamała Brada, zapewne po to, abym nie spotkał się z Evelyn i nie poznał
prawdy. Głupi dałem się wciągnąć w jej grę i tańczyłem, tak jak mi zagrała.
Uświadomiłem sobie, jak bardzo Foxy starała się przedstawić mi swoją wersję,
której nie chciałem słuchać. Tysiące wiadomości, nieodebranych połączeń… Nie
wierzę, że byłem głuchy na to wszystko. Gdyby role się odwróciły, na jej
miejscu też chciałbym mieć szansę, aby mnie ktoś wysłuchał.
Wszystko było
pogmatwane, ale w głębi duszy czułem, że Evelyn nic nie zrobiła i nawet nie wiecie,
jak dobijała mnie myśl, że przez mój egoizm, stała się ofiarą tych wszystkich
fałszywych oskarżeń.
Niesamowite, jak w jednym
momencie zmienił się mój punkt widzenia. Albo się nie zmienił? Może od początku
wiedziałem, że Evelyn mnie nie zdradziła, ale bałem się to przyznać przed samym
sobą? Nie wiem.
Wiem jednak, że jedyne
czego chciałem teraz, to zobaczyć ją i porozmawiać. Jak za dawnych czasów. Bo
nie ważne, jak bardzo starałem się, to ukryć, jasnym było, że cholernie za nią
tęskniłem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ * ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
20 komentarzy = nowy rozdział :)
Wierzę, że dacie radę!
Swietny roździał, zreszta tak jak kazdy :) Czekam na nastepny :D Weny zycze <3
OdpowiedzUsuńsuper...świetny rozdział :**
OdpowiedzUsuńMargaret powinna trafic do szpitala psychitrycznego, serio mówie, jak ona mogła to zrobic??
James bedzie teraz musiał wszystko odkręcic nim Evelyn poleci do Polski...oby zdążył..
czekam na nexta <33
fajnie że wszystko się wyjaśniło. :) czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńWow! Swietny!! Nie dawno tu trafilam i juz sie zakochalam <3 ~ Nowa czytelniczka Ewka ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na next kochana! Masz ogromny talent..TO NAJLEPSZY BLOG JAKI ISTNIAL, ISTNIEJE I MAM NADZIEJE ,ZE BEDZIE ISTNIAL ~Klaudia <3
OdpowiedzUsuńSLONCE TY MOJE! Wrescie nowy rozdzial..Nawet nie wiesz jaka ogromna czescia moje zycia odgrywasz! KOCHAM,KOCHAM,KOCHAM! ~Klaudia N.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :-) czekam na następny a co do margaret to powinni ją zamknąć w psychiatryku i wsadzić w kaftan bezpieczeństwa XD
OdpowiedzUsuńBoski *.*
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze juz wszystko bedzie dobrze miedzy Jamesem i Evelyn :)
Zajebista część. Czekam na nastepny ♥♡♥
OdpowiedzUsuńTo jest boskie <3 Margaret powinna trafić to szpitala psychiatrycznego <3 nareszcie James dowiedział się prawdy :-) kocham cię i czekam na następny :-)
OdpowiedzUsuńNareszcie prawda wyszła na jaw :-) margaret jest jakaś nienormalna <3 tyle kłamstw wymyślić to sztuka <3 biedna evelyn :-) kocham cię czekam na rozdział 29<3
OdpowiedzUsuńJesteś genialna :-) mam nadzieję że evelyn i james wrócą do siebie <3
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga <3 jesteś niesamowita oby james zdążył przed powrotem evelyn do Polski :-O
OdpowiedzUsuńOołłłł jeeee!!!!! Dowiedział się! NARESZCIE!!! Mam nadzieję że im się uda <3 i że nam się uda bo bez dwudziestki nie żyjemy xD No leniuchy! Komentować mi tam! ;* czekam na next ^^ ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńNareszcie james zna prawdę <3 czekam na next <3 potrafiąsz budować napięcie :-) jesteś najlepsza :-O
OdpowiedzUsuńRaaany.. To wszystko jest takie pogmatwane xd wiedziałam, że ona ma coś z głową! A oni są tak głupi i jej uwierzyli... Nawet Brad choć to on w nią wierzył i jej pomagał. Nic już z tego nie rozumiem. A James niech się lepiej pośpieszy bo Fox ma przecież wyjechać! :(
OdpowiedzUsuńPo prostu KOCHAM twoje ff. Zakochałam się po uszy. Po ostatnim rozdziale już myslałam, że to koniec, że wszystko legło w gruzach i szczerze mówiąc byłam na Ciebie zła za to co zrobiłaś xD Gdy przeczytałam ten rozdział widzę, że wszystko znowu zmierza do happy endu, jednak do ostatniej literki wstrzymywałam pddech czy aby na pewno wszystko idzie dobrze :D Życzę weny kochana i czekam na nexta :*******
OdpowiedzUsuńhttp://just-cassie-cassie.blogspot.com/
Boże... co to było? :D Na miejscu Margaret zrobiłabym to samo xD Zuch dziewczyna.
OdpowiedzUsuńNie no - żartuję. Nieźle nawywijała. Choć zamiast ją obwiniać, powinni jej pomóc i zamknąć w jakimś dobrym psychiatryku czy coś :p Jeszcze tą część - pieniądze za kłamstwo - uważam za normalną, ale - jesteśmy razem a on o tym nie wie - to trochę irracjonalne.
Rany i co teraz będzie? Eylar i tak jest dupkiem. Mam ochotę powiesić go za jaja pod mostem.
No i James? Popieprzony i seksowny drań xd Teraz niech leci za Evelyn na kolanach. Nie zdziwiłabym się gdyby nie zdążył. W sumie to byłoby to mega ekscytujące. Może wziąłby Bradzie i przyleciał za Foxy do Polski? :D To by było bardzo... no, ten, romantyczne?
Evelyn to niewiniątko i mądra, niezależna kobieta, jak w ogóle mógł pomyśleć, że mogła zdradzić go z tym frajerem?
Trochę się zagalopowałam.
No bo w sumie Eylar naprawił swój błąd,a le to nie zmienia faktu, że sprzedał się jak... jak dz**ka
Taka prawda :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy, liczę na twój komentarz :* xx
love-ya-ff.blogspot.com
Czeekam! :D <3
OdpowiedzUsuńDALEJ! <3
OdpowiedzUsuńMyślisz już nad 29?? xD
OdpowiedzUsuń