niedziela, 16 listopada 2014

~ Rozdział 28 ~ "Przyszedłem cię przeprosić"



Rozdział znowu z kilku perspektyw ;) miłego czytania x

*JASON(chłopak Marty) POV*


Wracałem do domu z dwutygodniowej delegacji. Byłem wyczerpany, ale wiedziałem, że nieszybko czeka mnie odpoczynek. Marta już przez telefon jasno dała mi do zrozumienia, że chce, abym znalazł Elyara i policzył się z nim za to co zrobił Evelyn. 

Czułem się trochę podle, w końcu to mój kumpel, nie chciałem też wtrącać się w życie uczuciowe siostry mojej dziewczyny, ale sprawa nabrała takiego zasięgu, że czułem wewnętrzny obowiązek, aby pomóc Evelyn. 


Zamiast do rodzinnego Bournemouth skierował swój samochód do miejsca, w którym Elyar musiał teraz być. Naszą wspólną, tajną odskocznią był motel przy drodze wyjazdowej z Londynu. To tam zawsze kierowaliśmy się po najlepszych imprezach, kłótniach z rodzicami, czy po prostu sytuacjach, które wymagały odizolowania się na chwilę od środowiska. Motel należał do dalszej ciotki Elyara, która po bliższym była wspaniałomyślnym i dobrodusznym człowiekiem, więc za nocleg nigdy nie musieliśmy płacić. Ciotka Foxa była też dość komunikatywną i rozumną osobą i rozumiała, że to, co zdarzyło się w motelu, nigdy nie wychodziło za jego ściany.


Zaparkowałem na prowizorycznym, żwirowym parkingiem, wysiadłem z samochodu i stanąłem przed znajomym budynkiem. Od mojej ostatniej wizyty minęło kilka lat, a przez te czas wiele się zmieniło.


Parterowa budowla marniała z czasem, tynk zaczynał się osypywać, dachówki po kolei odpadały, a jedna z liter w neonowym szyldzie przestała świecić. Całość zamiast znajomego mi przyjaznego motelu, przypominała bardziej ten z horroru Hostel, gdzie właściciele okazali się być psychopatami.


Mimo ponurego nastroju wszedłem do środka z dość pozytywnym nastawieniem. Na recepcji nikogo nie było, więc ruszyłem w głąb korytarza do pokoju, który zawsze wynajmowaliśmy z Elyarem. Jeśli tam go nie będzie, to już nie wiem, gdzie mógł się ukryć.


Nacisnąłem klamkę i pchnąłem drzwi z numerem 307. Tak jak oczekiwałem, nie były zamknięte. Bez wahania wszedłem dalej i już po chwili moim oczom ukazał się żałosny widok. Rolety w oknie były spuszczone, więc dookoła panował półmrok, jedna wiązka światła z korytarze oświetlała część pomieszczenia. Spostrzegłem Elyara śpiącego na łóżku niedbale zawiniętego w koc. Na stoliku stała niezliczona ilość butelek po piwie, a na ziemi, razem z pustymi pudełkami po pizzy, walały się ich jeszcze większe ilości.

Przejechałem ręką po twarzy, zastanawiając się co teraz. Jeszcze nigdy nie widziałem kumpla w tak zapuszczonym stanie. Zrobiłem kilka kroków stronę łóżka, na którym spał i trąciłem jego ramię, w celu obudzenia go.


Blondyn poderwał się gwałtownie, gotowy przyłożyć włamywaczowi, za jakiego pewnie mnie wziął.


- Kurwa, przestraszyłeś mnie – odetchnął z irytacją, gdy spostrzegł moją twarz.


- I dlatego mierzyłeś do mnie pół pełną butelka Jacka Danielsa? – zaśmiałem się wyjmując z jego ręki trunek i stawiając go na stoliku.


- Po co tu przyjechałeś? – zapytał Elyar ignorując moją uwagę. Był jeszcze nie do końca przytomny, a jego twarz wyglądała jakby spał od kilku dni.


- Oszukała mnie, okej? – zdecydował się mówić.


- Kto cię oszukał?


- Ta suka Margaret. Myślisz, że tak po prostu wychujałbym Evelyn? Lubiłem ją, ale potrzebowałem pieniędzy, a Margaret mi zaoferowała. Przepraszam stary, wiesz jak krucho u mnie z kasą. Ta laska zaoferowała mi 10 tysięcy za jedno kłamstwo!


- Czekaj co? – zapytałem zszokowany.


- Przyszła do mnie kiedyś pod nieobecność Evelyn. Myślałem, że to jej koleżanka i chciałem ją spławić, a ona wyciągnęła hajs, rzuciła na stół i postawiła warunki. Miałem w mediach opowiedzieć o tym, że przespałem się z Evelyn, a potem dostać od niej kasę. 

Problem w tym, że ta lalunia mnie oszukała. Wypełniłem swoją część umowy, ale mi nie zapłaciła. Gdy przyszedłem upomnieć się o swoje, kazała mi zniknąć, pod pretekstem wezwania policji . Mówię ci Jason, ona jest jakaś nienormalna. Ubzdurała sobie, że ją nękam i chyba sama uwierzyła w tą zmyśloną historyjkę, bo zachowywała się jak opętana.


- Jesteś idiotą. –skwitowałem, patrząc na przyjaciela z politowaniem. Kto wierzy obcym ludziom i zawiera z nimi umowy bez potwierdzenia? Czy Elyar naprawdę myślał, że Margaret da mu te pieniądze? Oczywistym było, że chce go tylko oszukać.


- Wiem – zatopił twarz w dłoniach – Nie chciałem zranić Evelyn.. ona przecież niczym nie zawiniła. To co zrobiłem, było strasznie egoistyczne. Czuję się jak ostatni palant, nie pomyślałem, że sprawy zajdą tak daleko.


- Więc masz szansę to naprawić.  – przerwałem jego użalanie - Ubieraj się, jedziemy do Margaret. Musimy to wszystko wyjaśnić.


Blondyn popatrzył na mnie zdziwiony, ale po chwili wstał z łóżka, chwycił koszulkę i spodnie i zaczął się ubierać. Dopiero teraz spostrzegłem, że wcześniej siedział przede mną w samych bokserkach. W oczy rzucił mi się też jego zarost na twarzy. Elyar nigdy nie zapuszczał brody, a teraz wyglądał prawie jak Mojżesz. Zaśmiałem się pod nosem, na co przyjaciel zmierzył mnie wzorkiem, nie rozumiejąc o co chodzi.


Wskazałem głową na drzwi i po chwili opuściliśmy motel i znaleźliśmy się w moim samochodzie. Ruszyłem autostradą w stronę Londynu kierując się do kawiarni, gdzie pracowała Margaret.


Czułem się prawie jak członek Brygady RR* na służbie. Zamierzałem odkręcić, to całe gówno, na tyle, na ile mogłem.


*


Dźwięk dzwonka obwieszczającego nowych klientów wypełnił wnętrze kawiarni, gdy przekroczyliśmy próg. Rozejrzałem się dookoła. Mimo późnej, popołudniowej godziny ruch był mały. Starszy pan siedział przy stoliku w kącie i czytał gazetę przy filiżance herbaty, jakaś kobieta pracowała na swoim laptopie popijając kawę. Nie zauważyłem innych klientów, wiec bardzo się ucieszyłem. Margaret mogła zrobić scenę, a im mniej ludzi to zobaczy, tym lepiej.


Spostrzegłem krętowłosą dziewczynę za barem. Na szczęście trafiliśmy na zmianę Margaret. Podszedłem do niej, ciągnąc za sobą Elyara. Wycierała akurat szklanki, jednak szybko oderwała się od tego zajęcia i przeniosła wzrok na nas. Liczyłem, że na jej twarzy pojawi się zaskoczenie, gniew, konsternacja… cokolwiek, jednak dziewczyna była całkowicie opanowana, jakby nas w ogóle nie poznała.


- Dzień dobry panom, co podać? – spytała uśmiechając się. 

Spojrzałem na Elyara, nie rozumiejąc o co chodzi. Czy ona udawała, że go nie zna? 
Blondyn jednak nie dał się tak łatwo zbyć.


- 10 tysięcy, które jesteś mi winna poproszę. – chłopak nachylił  się nad barem i odwzajemnił sztuczny uśmiech.


- Nie mam pojęcia, o czym pan mówi.


- Nie masz pojęcia? A nazwisko Evelyn Fox coś ci może mówi? Jeśli nie to ci przypomnę. Zrujnowałaś jej życie swoim fałszywym charakterem.


- Ależ jest pan w absolutnym błędzie. Ta psychopatka chciała odbić mojego chłopaka. Nie mogłam na to pozwolić. To, że użyłam takich, a nie innych środków, to już nie moja wina. Należało się dziwce. Niech się nauczy, że James jest mój i się go nie rusza.


- Co? – spytałem patrząc na nią, jak na wariatkę.


- Mówiłem ci stary, ona jest nienormalna.


- Nie jestem nienormalna! – krzyknęła nagle Margaret.


- To ona, to wszystko jej wina. Flirtowała z nim na plaży, spacerowała, śmiała się. 

Udawała taką niewinną. Ale ja wiem! Ona chciała to wszystko zepsuć, chciała zrujnować mój związek!


- Kto? O kim ty mówisz – zgubiłem się w całej sytuacji.


- O Evelyn!


Wymieniliśmy z Elyarem spojrzenia. Zaczynałem mieć coraz większe wątpliwości, czy Margaret jest normalna… Zachowywała się i mówiła jak psycholka.


- Ale teraz wszystko się uda, zepchnęłam ją z drogi, więc ja i James możemy żyć długo i szczęśliwie.


Już zupełnie nic nie rozumiałem…


- Margaret, czy James wie, że jesteście razem? – spytałem ostrożnie.


- Jeszcze nie. Ale wszystko idealnie zaplanowałam, ślub, dzieci.. Będzie tak pięknie! A teraz nawet ta suka Evelyn mi nie przeszkodzi – jej twarz promieniała, gdy o tym mówiła.


- Ona oszalała – wyszeptał do mnie Elyar.


Byłem lekko zagubiony w całej sytuacji. Przede mną stała osoba, która ewidentnie miała nierówno pod sufitem, a ja o dziwo miałem plan, jak ta dziewczyna może nam pomóc odkręcić ten bajzel.


- Nie chciałabyś może odwiedzić Jamesa? Bo my właśnie do niego jedziemy.- zapytałem Margaret, równocześnie posyłając Elyarowi porozumiewawcze spojrzenie.


*


Poszło stosunkowo łatwo. Wspólnymi siłami wsadziliśmy Margaret do samochodu nie robiąc przy tym większych scen. No może poza tym, ze dziewczyna trochę wyrywała i dwójka klientów obecnych w kawiarni zmierzyła nas dziwnymi spojrzeniami.


Jednak cel uświęca środki, tak więcej siedzieliśmy wszyscy w samochodzie, gotowi do wspólnej podróży niczym kochająca się rodzinka. Napisałem do Marty, aby dała mi adres Jamesa i gdy tylko otrzymałem odpowiedź, ruszyłem na wskazaną ulicę.


*

Zatrzymaliśmy się pod luksusowym apartamentem, gdzie zapewne mieszkał McVey. Margaret początkowo rzucała się, że ją porwaliśmy, że ona nas pozwie i zniszczy, ale w końcu się uspokoiła i weszła z nami do środka.


Staliśmy w windzie, czekając aż ruszy na odpowiednie piętro i debatowaliśmy, kto dzwoni do drzwi i mówi jako pierwszy, gdy nagle do windy tuż przed odjazdem wbiegła zdyszana postać.


Nawet nie wiecie jak zdezorientowany byłem, gdy okazało się, że to nikt inny jak James. On patrzył na nas równie zdziwionym wzrokiem i zapewne główkował jak najszybciej wydostać się z windy. Zbierałem się, aby przerwać niezręczną ciszę i wyjaśnić chłopakowi, dlaczego tu jesteśmy, jednak Margaret mnie uprzedziła.


- Pomóż mi – zwróciła się do Jamesa – oni mnie porwali!


McVey zmierzył ją wzrokiem z serii „chyba za dużo kokainy dziś wzięłaś” i spojrzał na nas wyczekująco. W końcu nie zawsze spotyka się w windzie średnio normalną przyjaciółkę swojej eks, chłopaka siostry swojej eks i kolesia, z którym ta eks rzekomo spała.


- Może mi ktoś wyjaśnić, o co chodzi? – zapytał w końcu James.


- Przyszedłem cię przeprosić. – wydukał w końcu Elyar.


*JAMES POV*


Stałem w tej pieprzonej windzie z trójką osób, z którą nie miałem najmniejszej ochoty przebywać, jednak nie wysiadłem, mimo przybycia na moje piętro. Za co on mnie chciał przepraszać? Za to, że pieprzył moją teraz już byłą dziewczynę? To nie miało sensu. Poza tym, co tu robiła Margaret, będąca nie do końca chyba sprawna psychicznie, i ten koleś, którego nigdy w życiu nie widziałem na oczy?


- Ona cię nie zdradziła – wypalił nagle blondyn- chodzi mi o to, że ja i Evelyn… my nie spaliśmy ze sobą – chłopak schował ręce do kieszeni z wyraźnym zażenowaniem.


Analizowałem powoli jego wypowiedź, nie rozumiejąc, dlaczego jednego dnia stoi w moim mieszkaniu i mówi wprost, że pieprzył się z Evelyn, a tydzień później zaprzecza całej sytuacji i mnie przeprasza…


- Kłamiesz! – krzyknęła nagle Margaret, o której obecności zdążyłem zapomnieć.


- James, nie słuchaj go. Ona cię zdradziła, nie możesz z nią być! Nie zostawiaj mnie dla tej puszczalskiej kretynki. – chwyciła mnie za ramię i skierowała wzrok na moją twarz.


- Margaret, do cholery, coś ty brała – bardziej stwierdziłem, niż zapytałem, wyszarpując się równocześnie z jej uścisku. – zachowujesz się jakbyś oszalała – spojrzałem w jej oczy i odnalazłem tam coś, co rzeczywiście przypominało nutkę szaleństwa.


- Dlaczego wszyscy mi mówią, że oszalałam? – krzyknęła głosem histeryczki, rozkładając ręce w bezradnym geście. – Czemu to ja jestem ta zła?! – wrzeszczała coraz głośniej.


- To wszystko przez nią, przez głupią Evelyn. Przez nią rzuciłam się do morza, ale ona zawsze będzie tą świętą!!! – Margaret krzyczała dysząc coraz ciężej. Wyglądała, jakby miała jakiś atak.


Spojrzałem z lekkim strachem na Elyara i jego kolegę, jednak oni wyglądali na równie przerażonych i zdziwionych co ja.


W między czasie drzwi windy zamknęły się i ruszyliśmy z powrotem w dół. W każdym momencie, ktoś mógł wsiąść do środka i zastać nas w tej dziwnej sytuacji. 


- Chciała mi cię odebrać – głos brunetki trochę się uspokoił, a jej wzrok ponownie zatrzymał się na mojej twarzy – ale teraz jest już dobrze -  chwyciła moją dłoń i splotła nasze palce. Próbowałem się od niej odsunąć, ale obecna za mną ściana mi to uniemożliwiła.


- Ty tu jesteś, ja tu jestem. Nic nam już nie zagraża. Zlikwidowałam Evelyn, teraz możemy żyć długo i szczęśliwie. Tylko ty i ja. Na zawsze – wyszeptała przejeżdżając palcem po całej długości mojego ramienia.


W tym momencie zdecydowanie brzmiała, jak ktoś kto oszalał, a jedynym odpowiednim dla niego miejscem, było łóżko w szpitalu psychiatrycznym.


- Ukartowałaś to wszystko? – ponownie wyrwałem się z jej uścisku.


- Czy to ważne? – przybliżyła się do mnie.

Milczałem.


- Oh, no dobrze. Tak, to ja ją zniszczyłam. Namówiłam Elyara, żeby nagadał o niej mediom. Ale dzięki mnie, już nic nam nie przeszkodzi w naszym szczęściu.


Odepchnąłem Margaret, tak że uderzyła lekko o ścianę za sobą. Nie rozumiałem co się dzieje. Tego wszystkiego było za dużo. Gdy tylko drzwi windy się otworzyły, wybiegłem z niej, nie patrząc nawet na jakim piętrze się znajduje.


Albo to była prowokacja, albo Margaret naprawdę oszalała. Biorąc pod uwagę grobowe miny jej towarzyszy, miałem wrażenie, że opcja numer dwa jest bardziej prawdopodobna.


Zauważyłem, że zaraz za mną z windy wysiadł Elyar. Nie miałem ochoty na rozmowę z nim, ale był chyba jedyną zdrową umysłowo osobą, która byłaby wstanie wszystko mi wyjaśnić.


- Możesz mi powiedzieć, co tu do cholery jest grane? – spytałem go z lekką desperacją w głosie.


- Margaret ukartowała wszystko. Nie wiem dlaczego, nie jestem specjalistom, ale chyba sobie coś uroiła.. jakąś więź miłosną między wami. Obiecała zapłacić mi za kłamstwo, a ja głupi się na to zgodziłem.


Słuchałem uważnie, co ma do powiedzenia blondyn i wszystko zaczynało powoli nabierać sensu.


- Nie spałem z nią. Tylko dzieliliśmy jedno mieszkanie. Raz próbowałem ją pocałować, to prawda, ale od razu się wyrwała i wyjaśniła, że ma chłopaka, więc zostawiłem ją w spokoju. – chłopak przeczesał ręką włosy – James, Evelyn jest naprawdę świetną osobą, którą spotkało wiele złych rzeczy. Musiała i nadal musi znosić wszystkie fałszywe obelgi i zarzuty, chociaż nie zrobiła nic złego. Ona jest najbardziej niewinną osobą ze wszystkich.


Powoli do mnie docierało. Margaret zawsze wydawała się dziwna. Do tego ostania sytuacja, gdy okłamała Brada, zapewne po to, abym nie spotkał się z Evelyn i nie poznał prawdy. Głupi dałem się wciągnąć w jej grę i tańczyłem, tak jak mi zagrała. 

Uświadomiłem sobie, jak bardzo Foxy starała się przedstawić mi swoją wersję, której nie chciałem słuchać. Tysiące wiadomości, nieodebranych połączeń… Nie wierzę, że byłem głuchy na to wszystko. Gdyby role się odwróciły, na jej miejscu też chciałbym mieć szansę, aby mnie ktoś wysłuchał.


Wszystko było pogmatwane, ale w głębi duszy czułem, że Evelyn nic nie zrobiła i nawet nie wiecie, jak dobijała mnie myśl, że przez mój egoizm, stała się ofiarą tych wszystkich fałszywych oskarżeń.


Niesamowite, jak w jednym momencie zmienił się mój punkt widzenia. Albo się nie zmienił? Może od początku wiedziałem, że Evelyn mnie nie zdradziła, ale bałem się to przyznać przed samym sobą? Nie wiem.


Wiem jednak, że jedyne czego chciałem teraz, to zobaczyć ją i porozmawiać. Jak za dawnych czasów. Bo nie ważne, jak bardzo starałem się, to ukryć, jasnym było, że cholernie za nią tęskniłem. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ * ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

20 komentarzy = nowy rozdział :)
 Wierzę, że dacie radę!

23 komentarze:

  1. Swietny roździał, zreszta tak jak kazdy :) Czekam na nastepny :D Weny zycze <3

    OdpowiedzUsuń
  2. super...świetny rozdział :**
    Margaret powinna trafic do szpitala psychitrycznego, serio mówie, jak ona mogła to zrobic??
    James bedzie teraz musiał wszystko odkręcic nim Evelyn poleci do Polski...oby zdążył..
    czekam na nexta <33

    OdpowiedzUsuń
  3. fajnie że wszystko się wyjaśniło. :) czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow! Swietny!! Nie dawno tu trafilam i juz sie zakochalam <3 ~ Nowa czytelniczka Ewka ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na next kochana! Masz ogromny talent..TO NAJLEPSZY BLOG JAKI ISTNIAL, ISTNIEJE I MAM NADZIEJE ,ZE BEDZIE ISTNIAL ~Klaudia <3

    OdpowiedzUsuń
  6. SLONCE TY MOJE! Wrescie nowy rozdzial..Nawet nie wiesz jaka ogromna czescia moje zycia odgrywasz! KOCHAM,KOCHAM,KOCHAM! ~Klaudia N.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział :-) czekam na następny a co do margaret to powinni ją zamknąć w psychiatryku i wsadzić w kaftan bezpieczeństwa XD

    OdpowiedzUsuń
  8. Super!
    Mam nadzieje ze juz wszystko bedzie dobrze miedzy Jamesem i Evelyn :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebista część. Czekam na nastepny ♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest boskie <3 Margaret powinna trafić to szpitala psychiatrycznego <3 nareszcie James dowiedział się prawdy :-) kocham cię i czekam na następny :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nareszcie prawda wyszła na jaw :-) margaret jest jakaś nienormalna <3 tyle kłamstw wymyślić to sztuka <3 biedna evelyn :-) kocham cię czekam na rozdział 29<3

    OdpowiedzUsuń
  12. Jesteś genialna :-) mam nadzieję że evelyn i james wrócą do siebie <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham tego bloga <3 jesteś niesamowita oby james zdążył przed powrotem evelyn do Polski :-O

    OdpowiedzUsuń
  14. Oołłłł jeeee!!!!! Dowiedział się! NARESZCIE!!! Mam nadzieję że im się uda <3 i że nam się uda bo bez dwudziestki nie żyjemy xD No leniuchy! Komentować mi tam! ;* czekam na next ^^ ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Nareszcie james zna prawdę <3 czekam na next <3 potrafiąsz budować napięcie :-) jesteś najlepsza :-O

    OdpowiedzUsuń
  16. Raaany.. To wszystko jest takie pogmatwane xd wiedziałam, że ona ma coś z głową! A oni są tak głupi i jej uwierzyli... Nawet Brad choć to on w nią wierzył i jej pomagał. Nic już z tego nie rozumiem. A James niech się lepiej pośpieszy bo Fox ma przecież wyjechać! :(

    OdpowiedzUsuń
  17. Po prostu KOCHAM twoje ff. Zakochałam się po uszy. Po ostatnim rozdziale już myslałam, że to koniec, że wszystko legło w gruzach i szczerze mówiąc byłam na Ciebie zła za to co zrobiłaś xD Gdy przeczytałam ten rozdział widzę, że wszystko znowu zmierza do happy endu, jednak do ostatniej literki wstrzymywałam pddech czy aby na pewno wszystko idzie dobrze :D Życzę weny kochana i czekam na nexta :*******

    http://just-cassie-cassie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Boże... co to było? :D Na miejscu Margaret zrobiłabym to samo xD Zuch dziewczyna.
    Nie no - żartuję. Nieźle nawywijała. Choć zamiast ją obwiniać, powinni jej pomóc i zamknąć w jakimś dobrym psychiatryku czy coś :p Jeszcze tą część - pieniądze za kłamstwo - uważam za normalną, ale - jesteśmy razem a on o tym nie wie - to trochę irracjonalne.
    Rany i co teraz będzie? Eylar i tak jest dupkiem. Mam ochotę powiesić go za jaja pod mostem.
    No i James? Popieprzony i seksowny drań xd Teraz niech leci za Evelyn na kolanach. Nie zdziwiłabym się gdyby nie zdążył. W sumie to byłoby to mega ekscytujące. Może wziąłby Bradzie i przyleciał za Foxy do Polski? :D To by było bardzo... no, ten, romantyczne?
    Evelyn to niewiniątko i mądra, niezależna kobieta, jak w ogóle mógł pomyśleć, że mogła zdradzić go z tym frajerem?
    Trochę się zagalopowałam.
    No bo w sumie Eylar naprawił swój błąd,a le to nie zmienia faktu, że sprzedał się jak... jak dz**ka
    Taka prawda :)

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy, liczę na twój komentarz :* xx
    love-ya-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń