środa, 14 maja 2014

~ Rozdział 12 ~ "Konwersacja z McVey’em to ostatnia rzecz, jaką chciałabym teraz zrobić"



Nadeszła burza. Chmury zasłoniły słońce, pogrążając ziemię w ciemnościach. Wiatr uginał drzewa zmuszając do bicia pokłonów niebu. Deszcz uderzał z łoskotem o wszystko co stanęło na jego drodze.

Brad milczał i ze skupieniem wpatrywał się przed siebie. Widoczność była słaba, więc chłopak jechał powoli, co stawało się nieco irytujące. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu, okryć się ciepłą kołdrą i oglądnąć maraton jednego z moich ulubionych seriali. Odcięta od świata, zamknięta w bańce, której nikt nie może przebić.

Zamyślona przesunęłam palcem w ślad za kroplą deszczu spływającą po drugiej stronie szyby i oparłam o nią głowę.

Wyobraziłam sobie jak za kilka dni stąd odlatuję, zostawiam cały ten bałagan do posprzątania komuś innemu. Zapomnę i nic nie będzie mnie już obchodzić. Oni też zapomną, że istniała Evelyn Fox. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Szczerze? Nie mam pojęcia, co sądzić o wszystkim, co się ostatnio wydarzyło . Mam nadzieję, że uda mi się jak najszybciej uciec.

- Hej, wiesz co.. zaszły małe komplikacje. Spóźnię się trochę – wymamrotał nagle Brad do telefonu. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczął rozmowę. 

- Wiem, że zaraz będzie burza.. Ej James uspokój się! – krzyknął zbulwersowany czymś, co powiedział mu McVey - Nie dość, że ratuję ci dupę, to jeszcze tłumaczę się za ciebie przed Evelyn.

Rzuciłam Bradley’owi mordercze spojrzenie. Przecież prosiłam go, żeby nie wspominał James’owi, że mnie podwozi!

- Tak… ona tu jest – wymamrotał Simpson, wyraźnie speszony tym, że mnie wydał – Ale wiesz co, nie jestem pewny czy ona chce z tobą rozmawiać.

Wyprostowałam się momentalnie. Konwersacja z McVey’em to ostatnia rzecz, jaką chciałabym teraz zrobić, ale on najwyraźniej był innego zdania. Chcąc zapobiec niezręcznej sytuacji, Zaczęłam gestykulować energicznie rękami, dając Brad’owi jasno do zrozumienia, żeby nie przekazywał mi słuchawki.

- Jesteś pewny? – Simpson rzucał przelotne spojrzenia to na mnie, to na drogę.

- Nawet się nie waż – powiedziałam stanowczo do chłopaka, posyłając mu równocześnie najgroźniejsze spojrzenie, na jakie było mnie stać.

- Okej, ale jak mnie zabije, to będzie twoja wina – Brad chyba całkowicie zignorował moje znaki.

- Co jest z tobą nie tak? – wyszeptałam bezdźwięcznie, rzucając szatynowi oburzone spojrzenie.

W odpowiedzi otrzymałam jedynie jego wyciągniętą dłoń z telefonem. Puknęłam się w czoło na znak, że coś mu się pomyliło. W końcu jednak przejęłam słuchawkę.

- Evelyn? Jesteś tam? – usłyszałam głos McVey’a.

- Evelyn? Jaka Evelyn? Aaa.. chodzi ci o tą córkę jednego z waszych sponsorów, z którą musiałeś się umówić, żeby przedłużono wam kontrakt? -

- Posłuchaj, to nie tak…

- Nie, to ty posłuchaj. Jeśli masz mi do powiedzenia coś wartościowego, to się streszczaj bo nie mam ochoty wysłuchiwać tych wszystkich „to nie tak jak myślisz”.

- Evelyn, proszę.. Ja.. ja.. ja naprawdę nie to miałem na myśli, po prostu.. – chłopak jąkał się szukając jakiejś deski ratunku. Nie miałam najmniejszej ochoty kontynuowania tej rozmowy.

- Nie wysilaj się – mruknęłam wciskając czerwoną słuchawkę.

- Serio? Nie dałaś mu nawet szansy na wyjaśnienia? Chyba jesteś trochę za ostra… - wyrzucił mi Brad.

Posłałam mu zszokowane spojrzenie. Czy do niego nie dociera, co zrobił jego przyjaciel i jak wielki z niego dupek?

- JA jestem za OSTRA?

- Popatrz na to z tej strony: okej - zachował się nie fair, ale chciał cię przeprosić, a ty bezczelnie się rozłączyłaś.

- Pewnie, zwalaj winę na mnie. Co z tego, że to on nie wspomniał nic o swojej dziewczynie.

- Mogłaś łatwo znaleźć tą informację w Internecie.. Fanki wszędzie o tym dyskutują.

- Co jest z wami wszystkimi nie tak?!  Nawet nie wiedziałam, że jesteście sławni! Myślisz, że cały świat musi was znać? Nie jesteście żadnym pieprzonym One Direction! – nie kontrolowałam potoku słów wydobywających się z moich ust, nie zwracałam już nawet uwagi, czy odzwierciedlają to co naprawdę myślę

- Poza tym wybacz, że nie sprawdzam stanu cywilnego każdego chłopaka, który do mnie zarywa! – krzyczałam wściekła. Bradley próbował mi przerwać, jednak uniemożliwiłam mu to -  James to wszystko zaczął i nie broń go teraz. Rozumiem, że to twój przyjaciel, ale powinieneś dostrzegać tez jego błędy. Zachował się jak ostatni palant.

Simspon milczał, nie kwapiąc się do odpowiedzi. Po kilku minutach ciszy przestałam jej już w ogóle oczekiwać i z ulga stwierdziłam, że to najwyraźniej koniec naszej cudownej konwersacji.

- Już prawie jesteśmy – odezwał się po dłuższym czasie Brad.

Skierowałam moją uwagę z powrotem na krajobraz. Nie było już pół i łąk. Ich miejsce zastąpiły bloki i domy mieszkalne. Nawet nie zauważyłam, kiedy wjechaliśmy do miasta.

Skręciliśmy w znajomą mi ulicę. Szeregowa zabudowa otaczała drogę z dwóch stron. Budynki wzniesione były z ciemnej, drobnej cegły, charakterystycznej dla angielskiego stylu. Każdy dom miał swój mały ganek, a nad nim mały daszek wsparty na dwóch białych kolumnach. Wszystko trzymało się klasyki i prostoty.

Brad zatrzymał samochód i zrozumiałam, że jesteśmy na miejscu. Nie wiedząc do końca co teraz zrobić, wymamrotałam niewyraźnie podziękowania i wygramoliłam się z auta.

- Evelyn – zatrzymał mnie Brad, gdy już wysiadłam.

- Proszę, nie mów o niczym mediom. To wywołałoby niepotrzebne zamieszanie.

- Zaufaj mi, nie jestem tym typem człowieka, który sprzedaje historię swojego życia za pieniądze.  – odpowiedziałam uśmiechając się słabo i zamknęłam drzwi.

Ruszyłam w stronę ganku osłaniając się przed deszczem i unikając kałuży, na tyle, na ile było to możliwe. W końcu dotarłam do drzwi i chwyciłam za klamkę. W tym momencie dotarło do mnie, że nie byłam w domu przez 2 dni i mogę się tylko domyślać, jakie piekło czeka mnie z tego powodu w środku. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~ * ~~~~~~~~~~~~~~~~~

 Guten Morgen :D Co do rozdziału.. szału nie ma, ale chciałam dodać coś w miarę szybko.  W weekend postaram się wrzucić jakąś dłuższą notkę. 
I szczerze.. nie bardzo wiem, w jakim kierunku pokierować teraz zachowania Evelyn xd i tu pytanie do Was:

Co Wy zrobiłybyście na jej miejscu?

~~~~~~~~~~~~~~~~~ * ~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zapraszam wszystkich na bloga Wiktorii! Ona również pisze opowiadanie o The Vamps :) Klikajcie tutaj >> CURLS << lub w  banner w bocznej kolumnie bloga ;)
Naprawdę warto. Wiktoria świetnie pisze i jej twórczość to gratka dla Brad Girls i nie tylko ^^



8 komentarzy:

  1. Yeeeaaah!
    Niby krótko czekałam ale i tak nie mogłam się doczekać xd
    Supcio rozdział :)
    Zapraszam do mnie:
    http://polskie-imaginy-o-unionj.blogspot.com/ -nie zwracaj uwagi na to 'unionj' bo tam jest też opowiadanie o The Vamps :)
    Twoja Big,Big,Big...........Big fanka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział. Czekam na NEXT :)

    OdpowiedzUsuń
  3. na jej miejscu w końcu dałabym szanse wyjaśnienia Jamesowi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże Boże Boże!
    Jeju...nawet nie wiesz jaki cudowny prezent sprawiłaś mi na wczorajsze urodzinki. Jeseś cudowna,a rozdział jak zwykle cudowny.
    Ja już nie wiem co mam sądzić o tym całym James'ie xd Ja na miejcu Evelyn czy jakoś tak :p nie chciałabym nawet patrzeć na Jamesa. Zachował się jak dupek :/



    Zapraszam przy okazji na 8 rozdział o The Vamps!
    http://boyincurls.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja na miejscu Eve dałabym się Jamesowi wytłumaczyć . Może miał jakiś ważny powód...
    Rozdział świetny :)).
    Pozdrawiam @Kamila_Natalia_

    OdpowiedzUsuń
  6. Po prostu kocham ! :D czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej *.* cudo . Zakochałam się w twoim opowiadania ;3.
    Proszę pisz dalej !!!! Nie wytrzymam bez niego ;) . Weny życzę ;> . Czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń