W środku rozdziału podlinkowana jest muzyka do jednego z fragmentów, włączcie ją proszę ;) miłego czytania xx
Zimna ciecz chlusnęła mnie w twarz i pociekła w dół
po ubraniach.
Otworzyłam usta ze zdziwienia, nie wiedząc co powiedzieć, ale nieznajoma odeszła tak samo szybko, jak się pojawiła.
Stałam na środku restauracji z cieknącą po twarzy i włosach pepsi nie wiedząc co zrobić. Kropelki słodkiego napoju spływały mi po włosach plamiąc nową, białą bluzkę.
- Co to do cholery było? – szepnęłam pod nosem, obserwując, że kilkoro ludzi lustruje mnie wzrokiem.
- Evelyn? Co się stało? – usłyszałam za sobą zszokowany głos siostry.
Odwróciłam się, by napotkać jej zdziwione spojrzenie, próbujące odgadnąć dlaczego jestem cała mokra.
- Problem w tym, że nie mam pojęcia – odpowiedziałam szczerze.
Otworzyłam usta ze zdziwienia, nie wiedząc co powiedzieć, ale nieznajoma odeszła tak samo szybko, jak się pojawiła.
Stałam na środku restauracji z cieknącą po twarzy i włosach pepsi nie wiedząc co zrobić. Kropelki słodkiego napoju spływały mi po włosach plamiąc nową, białą bluzkę.
- Co to do cholery było? – szepnęłam pod nosem, obserwując, że kilkoro ludzi lustruje mnie wzrokiem.
- Evelyn? Co się stało? – usłyszałam za sobą zszokowany głos siostry.
Odwróciłam się, by napotkać jej zdziwione spojrzenie, próbujące odgadnąć dlaczego jestem cała mokra.
- Problem w tym, że nie mam pojęcia – odpowiedziałam szczerze.
*
- Więc ta dziewczyna po prostu podeszła i wylała na ciebie pepsi? – spytała
Marta, gdy wyszłyśmy na zewnątrz i kierowałyśmy w stronę restauracji, abym
mogła się przebrać.
- Mniej więcej tak… po drodze rzuciła jeszcze kilka miłych słówek – westchnęłam.
- Nadal nie rozumiem, o co jej chodziło. Nie podchodzi się tak po prostu do ludzi i nie wylewa się na nich swojej dolewki z KFC.
- Może nie zrobiła tego tak zupełnie bez powodu. – Marta nagle zatrzymała się przed kioskiem ruchu - I chyba nawet wiem jaki.. –szepnęła lustrując okładkę nowego wydania OK! magazine, jednego z największych plotkarskich czasopism.
Chwilę potem trzymała już nowo zakupioną gazetę w ręku i pokazywała mi jej pierwszą stronę.
„Nowa dziewczyna Jamesa McVey już zdążyła go zdradzić” – przeczytałam z niedowierzaniem nagłówek..
- Że co proszę? – wydukałam nie mogąc uwierzyć w brednie głoszone przez czasopismo.
- Daj mi to – mruknęłam do siostry wyrywając jej gazetę z rąk.
- Mniej więcej tak… po drodze rzuciła jeszcze kilka miłych słówek – westchnęłam.
- Nadal nie rozumiem, o co jej chodziło. Nie podchodzi się tak po prostu do ludzi i nie wylewa się na nich swojej dolewki z KFC.
- Może nie zrobiła tego tak zupełnie bez powodu. – Marta nagle zatrzymała się przed kioskiem ruchu - I chyba nawet wiem jaki.. –szepnęła lustrując okładkę nowego wydania OK! magazine, jednego z największych plotkarskich czasopism.
Chwilę potem trzymała już nowo zakupioną gazetę w ręku i pokazywała mi jej pierwszą stronę.
„Nowa dziewczyna Jamesa McVey już zdążyła go zdradzić” – przeczytałam z niedowierzaniem nagłówek..
- Że co proszę? – wydukałam nie mogąc uwierzyć w brednie głoszone przez czasopismo.
- Daj mi to – mruknęłam do siostry wyrywając jej gazetę z rąk.
„Gitarzysta
słynnego zespołu The Vamps wyraźnie nie ma szczęścia do kobiet. Jego ukrywana
miłość zdążyła zdradzić go, zanim on zdradził nam jej tożsamość. Na szczęście
nasi dziennikarze wykryją każde najmniejsze kłamstwo. Wszyscy pamiętamy
tajemniczy pocałunek na moście z równie tajemniczą dziewczyną. Każdy z nas
kojarzy też przyjaciółkę gwiazdora, Evelyn Lis, z którą chłopak nie szczędzi
pokazywania się. Właśnie dzięki ich niedyskrecji udało nam się dowieść, że
Evelyn i tajemnicza dziewczyna z mostu to ta sama osoba!”
Pod fragmentem tekstu zamieszczone były dwa zdjęcia, jedno zrobiona na moście, w trakcie pocałunku oraz drugie, gdy razem a Jamesem idziemy ulicą.
Moje serce zaczęło przyspieszać z nerwów. Na obu fotografiach byłam ubrana w to samo, gołym okiem było widać, że ja i „tajemnicza nieznajoma z mostu” to ta sama osoba. Ze złością cisnęłam gazetą o ziemię i zatopiłam twarz w dłoniach.
- Hej.. spokojnie – poczułam na ramieniu dłoń Magdy
- Oni wiedzą.. – łzy zaczęły gromadzić mi się w oczach. Nie płakałam dlatego, że było mi smutno. Wręcz przeciwnie, byłam wściekła, a jedyną drogą ucieczki dla buzujących we mnie nerwów stały się łzy
– Wiedzą, że to ja byłam wtedy na moście, mają dowody, każdy głupi zobaczy, że to byłam ja! – krzyknęłam na siostrę, tak jakby to była jej wina. Ona jedynie przytuliła mnie w odpowiedzi, zapewne chcąc pocieszyć. Niestety ni pomogło.
- Nie chcę nawet myśleć, co jeszcze o mnie napisali – otarłam łzy próbując doprowadzić się do ładu, gdyż przechodnie rzucali mi dziwne spojrzenia.
- Powinnaś wiedzieć, z czym walczysz.. – siostra podała mi leżącą na ziemi gazetę, sugerując, abym jednak przeczytała artykuł.
Wzięłam głęboki wdech, aby się uspokoić i odebrałam od niej czasopismo. Niechętnie otworzyłam na właściwej stronie i z bólem zaczęłam lustrować kolejne litery.
„James
pewnie myślał, że u boku Evelyn znajdzie szczęście, niestety jego ulubienica
szybko pokazała pazury. „Evelyn jest ze swoim współlokatorem w bliskich relacjach, za bliskich jak na ludzi,
którzy nie są parą.”- mówi osoba z kręgu znajomych Evelyn. Jego jednoznaczna
wypowiedź, daje dużo do myślenia, więc poszukaliśmy dalej. Odpowiedzi zechciał
udzielić nam sam współlokator, Elyar Fox: „Mieliśmy kilka… jednoznacznych
momentów, ale nie wiedziałem, że Evelyn ma chłopaka, a ona tez nie kwapiła się,
żeby mi o tym powiedzieć. Trudno, wyszło jak wyszło, na szczęście dzieci z tego
nie będzie” komentuje chłopak dzielący mieszkanie z panną Lis. Wszystkie znaki
wskazują na to, że nowa wybranka Jamesa McVeya jest kolejnym nietrafnym
strzałem. Gwiazdor będzie musiał pozbierać się po kolejnej zdradzie i może
lepiej na chwilę dać sobie spokój z dziewczynami. Evelyn pewnie miała chrapkę
na pieniądze i sławę Jamesa, niestety dziewczyna zatonęła przed tym, jak
zdążyła się całkowicie wybić. ”
Gdy czytałam ostatnie zdania, trzęsły mi się ręce, a
klatkę piersiową zaczęło ściskać dziwne kłucie
- To jakaś kupa bzdur. – krzyknęłam prawdopodobnie za głośno. Kilka przestraszonych gołębi poderwało się w powietrze .
- Nie jestem jakąś dziwką, która puszcza się na prawo i lewo – łzy złości i bezradności znowu napłynęły mi do oczu.
- Co tam napisali? – zapytała zaniepokojona Marta, która nie widziała jeszcze całego artykułu.
Bez słowa wręczyłam jej gazetę, której nie chciałam już nigdy więcej oglądać i usiadłam na murku, nie wiedząc, co ze sobą zrobić.
Marta przeglądnęła szybko artykułu i usiadła obok mnie zmartwiona.
- Wiesz.. może nie wszyscy odczytają, to co jest zapisane miedzy wierszami – próbowała mnie pocieszyć.
- Żartujesz sobie? Równie Elyar mógłby chodzić po ulicy z bannerem głoszącym, że z nim spałam. Każdy idiota zrozumie podtekst w tym artykule. – prychnęłam.
Zapadła niezręczna cisza. Widziałam, że Marta chce coś powiedzieć, jednak milczała, wciąż się wahając.
- A spałaś z nim? – wypaliła równie nagle jak i niepewnie.
- Oczywiście, że nie! Co to w ogóle za pytanie?! - krzyknęłam z niedowierzaniem.
Nie panowałam nad emocjami, z pewnością podnosiłam głos dużo częściej, niż to było konieczne, ale tym razem Marta przesadziła. Po czyjej ona była stronie?
- Ten idiota wykorzystał jeden moment kiedy zbliżyliśmy się, ale nic się nie wydarzyło i stworzył z tego historię dla prasy. Ciekawe ile mu zapłacili za te łgarstwa. Jak można być tak nieludzkim i myśleć tylko o pieniądzach. Pierdolony idiota - nakręciłam się i nie mogłam przerwać słowotoku.
-Uspokój się – Marta przerwała ciąg wyzwisk lecących z moich ust pod adresem Elyara.
- Lepiej idź z nim pogadać… czy coś – próbowała mi doradzić, niestety nie wyszło jej maskowanie tego, że sama nie ma pojęcia, co robić.
Wpatrywałam się przez chwilę w przestrzeń rozważając najlepsze wyjście. Noszenie papierowej torby na twarzy odpadało, oskarżenie gazety o kłamstwa też nie wchodziło w grę, zabójstwo mojego głupiego współlokatora… Hmm, to zapowiadało się całkiem zachęcająco.
- Wiesz co, masz rację. Pójdę z nim porozmawiać – wycedziłam z nutką nienawiści w głosie.
Niepokój pojawił się w oczach Marty, gdy zrozumiała moją aluzję, jednak ja byłam już kilkadziesiąt metrów od niej, w drodze do mojego mieszkania. Nie miałam zamiaru nic zrobić Elyarowi, bez przesady, chciałam jedynie uciąć sobie z nim przyjacielską pogawędkę, jak to zrujnował moje ledwo poukładane sprawy.
Przez głowę przelatywało mi multum myśli. Faktem było, że skłamał i mnie pogrążył, jednak pytaniem pozostawało czemu to zrobił. Zdawaliśmy się dogadywać, a sam Elyar wyglądał na przyjaznego i uczciwego człowieka. Gazeta na pewno nie przyszła do niego - nie znalazłaby informacji gdzie mieszkam, nie jestem tam oficjalnie zameldowana. To on musiał pójść do nich. Tylko dlaczego? Nagle zachciało mu się mnie pogrążyć i wymyślił sobie niestworzoną historyjkę? Coś mi tu nie pasowało. Albo zrobił to dla pieniędzy, albo ktoś go zmusił.
*
Wbiegłam do znajomego mi już mieszkania i od razu skierowałam
się do pokoju chłopaka. Oczekiwałam wyjaśnień, wskazówek, czegokolwiek, co pozwoliłoby
mi odgadnąć jego motyw.
Czasem zastanawiam się, czy prześladuje mnie pech rujnujący wszystko, gdy już zaczyna mi się układać, czy może to po prostu otaczający mnie ludzie są przeszkodą do szczęścia. Czekajcie, ludzie przecież zawsze są przeszkodą.
- Elyar! – krzyknęłam, gdy nie zastałam blondyna w sypialni.
- Elyar – powtórzyłam nawoływanie.
Nikt nie odpowiadał. Sprawdziłam dokładnie resztę pomieszczeń, jednak nigdzie go nie było.
Zrezygnowana opadłam na kanapę, nie wiedząc co teraz zrobić. Wyjęłam z kieszeni telefon, licząc na to, że on udzieli mi odpowiedzi. Nagle na wyświetlaczu pojawiło się połączenie przychodzące od Bradleya. Odebrałam bez wahania, mając nadzieję, że uda mi się opanować gniew i nie wybuchnę bez powodu na chłopaka.
- Hej – mruknęłam do słuchawki.
- Evelyn, gdzie jesteś? – usłyszałam pełen niepokoju głos Brada.
- W mieszkaniu, coś się stało?
- Jakiś chłopak jest u Jamesa… powiedział, że jest twoim bliskim znajomym.
- Nie wiesz jak ma na imię?
- Coś na E.. Elgard czy coś..
- Elyar?
- O tak, właśnie.
Co on do cholery robi u Jamesa?!
- Eee.. jest jeszcze jedna rzecz – chłopak zaczął nie pewnie – nie wiem czy wiesz, ale..
- Ale? – ponagliłam go.
- Cały Internet jest pełen plotek
- O tym, że zdradziłam Jamesa. Tak wiem, miałam okazję przekonać się na własnej skórze. I uprzedzając twoje pytanie, ta informacja to jedno wielkie łgarstwo – poziom mojej irytacji zaczynał wzrastać. Nie wiem czy ze względu na to, że Elyar rozpowiadał o mnie kłamstwa i odwiedzał mojego chłopaka bóg wie po co, czy może, dlatego, że nie miałam pojęcia o co w tym całym popapranym gównie chodzi.
- Jestem pewny, że to nie prawda, ale ten chłopak, który odwiedził McVeya… Jest bardzo przekonujący w swojej wersji i właśnie opowiada Jamesowi „jaką to ma niewierną dziewczynę i że on chce mu tylko pomóc, bo uważa, że powinien wiedzieć.” – Simpson zacytował fragment usłyszanej wypowiedzi.
Czasem zastanawiam się, czy prześladuje mnie pech rujnujący wszystko, gdy już zaczyna mi się układać, czy może to po prostu otaczający mnie ludzie są przeszkodą do szczęścia. Czekajcie, ludzie przecież zawsze są przeszkodą.
- Elyar! – krzyknęłam, gdy nie zastałam blondyna w sypialni.
- Elyar – powtórzyłam nawoływanie.
Nikt nie odpowiadał. Sprawdziłam dokładnie resztę pomieszczeń, jednak nigdzie go nie było.
Zrezygnowana opadłam na kanapę, nie wiedząc co teraz zrobić. Wyjęłam z kieszeni telefon, licząc na to, że on udzieli mi odpowiedzi. Nagle na wyświetlaczu pojawiło się połączenie przychodzące od Bradleya. Odebrałam bez wahania, mając nadzieję, że uda mi się opanować gniew i nie wybuchnę bez powodu na chłopaka.
- Hej – mruknęłam do słuchawki.
- Evelyn, gdzie jesteś? – usłyszałam pełen niepokoju głos Brada.
- W mieszkaniu, coś się stało?
- Jakiś chłopak jest u Jamesa… powiedział, że jest twoim bliskim znajomym.
- Nie wiesz jak ma na imię?
- Coś na E.. Elgard czy coś..
- Elyar?
- O tak, właśnie.
Co on do cholery robi u Jamesa?!
- Eee.. jest jeszcze jedna rzecz – chłopak zaczął nie pewnie – nie wiem czy wiesz, ale..
- Ale? – ponagliłam go.
- Cały Internet jest pełen plotek
- O tym, że zdradziłam Jamesa. Tak wiem, miałam okazję przekonać się na własnej skórze. I uprzedzając twoje pytanie, ta informacja to jedno wielkie łgarstwo – poziom mojej irytacji zaczynał wzrastać. Nie wiem czy ze względu na to, że Elyar rozpowiadał o mnie kłamstwa i odwiedzał mojego chłopaka bóg wie po co, czy może, dlatego, że nie miałam pojęcia o co w tym całym popapranym gównie chodzi.
- Jestem pewny, że to nie prawda, ale ten chłopak, który odwiedził McVeya… Jest bardzo przekonujący w swojej wersji i właśnie opowiada Jamesowi „jaką to ma niewierną dziewczynę i że on chce mu tylko pomóc, bo uważa, że powinien wiedzieć.” – Simpson zacytował fragment usłyszanej wypowiedzi.
>>>MUZYKA<<<
Nie odpowiedziałam . Odsunęłam słuchawkę od ucha i pokręciłam głową z
niedowierzaniem.
Nie wiedziałam, co się dzieje. Elyar rujnował mi życie, a ja nie znałam nawet powodu. Robił to dla zabawy? Satysfakcji? Zemsty? Przecież nigdy mu nie podpadłam. Miałam wrażenie, że żyjemy w dobrych stosunkach. Dlaczego miałby mnie ranić, psuć wszystko?
Może wyobrażał sobie za dużo o naszej relacji, a gdy go odtrąciłam, wściekł się na mnie? Nie.. To było niemożliwe, mogę przysiąc, że oprócz jednej wyjątkowej sytuacji, traktował mnie jedynie jako dobrą znajomą. Zobaczyłabym gdyby mu zależało, takie rzeczy się czuje…
Więc o co mu chodziło?
Zadawałam sobie to pytanie po raz setny, a odpowiedź była jeszcze dalej niż przedtem.
Z telefonu dochodził głos nawołującego mnie Bradleya. Zignorowałam to i nacisnęłam czerwona słuchawkę. Musiałam tam iść, ratować zrujnowany przez Elyara związek.
Historie, które opowiedział Jamesowi… one mogły zepsuć wszystko, na co pracowałam tak długi czas, na co wspólnie z McVeyem pracowaliśmy! Nie mogłam pozwolić, aby tyle bólu, łez i cierpienia, ale też radości, szczęścia i uśmiechu odeszło w niepamięć.
W tak krótkim czasie przeszliśmy tak wiele i żyłam nadzieją, że ta beznadziejna sytuacja nas nie rozdzieli. Błagałam los, by James przejrzał na oczy, zrozumiał, że słowa Elyara to same łgarstwa.
Nie wyobrażałam sobie kolejne rozłąki, zlepiania tego wszystkiego na nowo.
Będzie dobrze, pójdziesz do niego, wszystko mu wyjaśnisz i będziecie żyli długo i szczęśliwie – uspokajałam sama siebie, wychodząc z mieszkania i kierując się do metra.
Byłam zdeterminowana, by ocalić naszą więź i wierzyłam, że mi się uda. Nadzieja była jedynym, co mi pozostało.
Nie wiedziałam, co się dzieje. Elyar rujnował mi życie, a ja nie znałam nawet powodu. Robił to dla zabawy? Satysfakcji? Zemsty? Przecież nigdy mu nie podpadłam. Miałam wrażenie, że żyjemy w dobrych stosunkach. Dlaczego miałby mnie ranić, psuć wszystko?
Może wyobrażał sobie za dużo o naszej relacji, a gdy go odtrąciłam, wściekł się na mnie? Nie.. To było niemożliwe, mogę przysiąc, że oprócz jednej wyjątkowej sytuacji, traktował mnie jedynie jako dobrą znajomą. Zobaczyłabym gdyby mu zależało, takie rzeczy się czuje…
Więc o co mu chodziło?
Zadawałam sobie to pytanie po raz setny, a odpowiedź była jeszcze dalej niż przedtem.
Z telefonu dochodził głos nawołującego mnie Bradleya. Zignorowałam to i nacisnęłam czerwona słuchawkę. Musiałam tam iść, ratować zrujnowany przez Elyara związek.
Historie, które opowiedział Jamesowi… one mogły zepsuć wszystko, na co pracowałam tak długi czas, na co wspólnie z McVeyem pracowaliśmy! Nie mogłam pozwolić, aby tyle bólu, łez i cierpienia, ale też radości, szczęścia i uśmiechu odeszło w niepamięć.
W tak krótkim czasie przeszliśmy tak wiele i żyłam nadzieją, że ta beznadziejna sytuacja nas nie rozdzieli. Błagałam los, by James przejrzał na oczy, zrozumiał, że słowa Elyara to same łgarstwa.
Nie wyobrażałam sobie kolejne rozłąki, zlepiania tego wszystkiego na nowo.
Będzie dobrze, pójdziesz do niego, wszystko mu wyjaśnisz i będziecie żyli długo i szczęśliwie – uspokajałam sama siebie, wychodząc z mieszkania i kierując się do metra.
Byłam zdeterminowana, by ocalić naszą więź i wierzyłam, że mi się uda. Nadzieja była jedynym, co mi pozostało.
*
- James! – krzyknęłam zdyszana, wpadając do mieszkania chłopców. Moje oczy szybko napotkały blondyna, zakładającego buty w korytarzu.
Tak bardzo chciałam go teraz objąć, powiedzieć, że to wszystko jest kłamstwem, zapewnić, że jest jedyna osobą, na której mi zależy. Chciałam być tylko jego, chciałam, aby mi uwierzył.
- Evelyn, nie. –chłopak popatrzył na mnie oczami pełnymi żalu i bólu. Pokiwał głową z niedowierzaniem. Przez jego słowa przemawiało rozczarowanie.
Uwierzył mu.
Jak mógł?
- Zaczekaj – błagałam. Byłam pewna, że będzie chciał wysłuchać mojej wersji - Pozwól mi chociaż wytłumaczyć! – moje słowa napotkały pustą przestrzeń, bo chłopaka już nie było.
Chwycił kurtkę i wyszedł z mieszkania, nie dając mi żadnej szansy wyjaśnienia.
Po raz kolejny czułam się, jakby ktoś przebił moje serce jadowitym sztyletem i wydarł kawałek duszy.
Nie kontrolowałam łez płynących po moich policzkach. Nie wiedziałam nawet czy oddycham. W mojej głowie krążyła jedna myśl.
Czy to już koniec Nas?
Jak mógł wyjść i jej nie wysłuchać? Ciekawe co będzie dalej :) Mam nadzieje, że wrócądo siebie :) Czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńJej świetny ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudny i mam nadzieję, że nie dasz nam czekać długo na kolejny, tylko... To tło jest takie irytujące!
OdpowiedzUsuńMoje biedne oczy...
Tak poza tym James jeszcze nie wie, że trzeba wysłuchać wszystkich wersji?!
Czekam, aż sobie wszystko wyjaśnią i będą żyć razem długo i szczęśliwie :)
ciekawe czy się zejdą?Elayr to dupek jak tak mógł
OdpowiedzUsuńTo było takie pokręcone... Jak Elyar mógł zrobić coś takiego? Wydawał się taki fajny, zabawy i przyjazny. Okazał się strasznym sukinsynem :/ Nie potrafię tego pojąć, jak James mógł mu uwierzyć? Brad stanął po stronie Evelyn, a James? Dał się sobą zmanipulować.
OdpowiedzUsuńTo okropne.
Nie chciałabym być w skórze Evelyn. Musi jej być przykro, że już nie wspomnę o złamanym sercu.
Rozdział był boski, aczkolwiek, jak na mój gust, za krótki :> To chyba główny minus tego rozdziału.
Teraz będziemy czekać kolejne kilka tygodni, żeby dowiedzieć się czy James przejrzy na oczy i uwierzy Evelyn xd
No cóż, to do następnego ;*
love-ya-ff.blogspot.com
Zaje*bisty ale proszę! Dodaj nexta wcześniej niż miesiąc po poprzednim ;) kocham czekam na next i mam nadzieje że będzie szybciej ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ biedna Evelyn ;c James mendo słucha się każdego :/ mam nadzieję że da jej szansę wytłumaczenia się i będzie wszystko happy ;* <3 Elyar ch*uju je*bany ty xD jak cię znajde to już nic ci nie pomoże xD hahah
OdpowiedzUsuńAle się rozpisałam xD jak nie ja xD hahah ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
UsuńRozdział jak zwykle- świetny. Szkoda tylko, ze tak długo kazalas czekac... Ale cóż ja mogę tutaj dodać? Bardzo fajne rozwinięcie akcji i dobre słownictwo, brak błędów czyli masz dużego +
OdpowiedzUsuńShe need a wild heart, i've got a wild heart :)
Jeny jak to czytałam to się normalnie poryczalam.. Jak on mógł?! Błagam jak najszybciej o nexta <3
OdpowiedzUsuńczekałam wieczność na ten rozdział i w końcu sie doczekałam :D co ten debil najlepszego zrobił?!?! mam nadzieje że Evelyn zabije tego idiote... a James tak po prostu mu uwierzył?! mam nadzieje że wszystko sie ułoży bo nie mogłabym znieść rozstania Jevelyn :'( czekam z niecierpliwością na next ♥
OdpowiedzUsuńHejooo ;* zostałaś nominowana do LBA, więcej na moim blogu: magiatomojezycie.blogspot.com ;3
OdpowiedzUsuńOMFG! Ta piosenka naprawde oddała atmosfere całej sytuacji!
OdpowiedzUsuńAż się popłakałam...:C Boże..jakie to pokręcone. Co ten James robi? Ehh...tylko niech wszystko będzie dobrze x
Mam nadzieję, że nie będzie trzeba czekać na następny tak długoo...wiem jak to jest, ale ja po prostu muszę się dowiedzieć co jest dalej!x