środa, 2 lipca 2014

~ Rozdział 19 ~ "Nie oszukujmy się, może Jamesa lubisz bardziej, ale to mnie wyobrażałaś sobie nago."


Trwałam w objęciach Jamesa nie przejmując się niczym. Wszystkie złe wspomnienia zniknęły. Ból po tym, jak mnie zranił ulotnił się wraz z pocałunkiem. Ważne było tu i teraz. Mimo że mała część mnie obawiała się, że McVey skrzywdzi mnie ponownie, cieszyłam się chwilą odrzucając te myśli.

- Obiecuję, że już nigdy cię nie skrzywdzę – chłopak wyszeptał mi do ucha, jakby przewidział moje obawy.

- Wierzę ci – uśmiechnęłam się pod nosem.

James pochylił się chcąc pocałować mnie po raz kolejny. Nasze usta zbliżyły się do siebie, gdy nagle oślepił nas jasny flesz. Oboje odwróciliśmy się i nasze oczy napotkały mężczyznę z aparatem.

- Cholera – przeklął zaskoczony James i pociągnął mnie za rękę w przeciwną stronę.

Szliśmy szybkim krokiem, prawie że biegnąc, a paparazzi wciąż podążał za nami. Błagam niech to się nie dzieje naprawdę. Jeśli te zdjęcia trafią do Internetu to nie pozostanie mi już nic innego jak tylko się zabić. Ewentualnie fanki The Vamps zrobią to za mnie.

- Nie odwracaj się, idź przed siebie i najlepiej nic nie mówmy. – wyszeptał James.

Spojrzałam na niego.  Stukał coś w klawiaturę telefonu. Nagle skręciliśmy w jakąś małą uliczkę. Myślałam, że chłopak chce zgubić fotografa, ale gdy dostrzegłam autobus przypominający trochę vana, zrozumiałam, że nadeszła pomoc.

James otworzył mi drzwi wskazując głową, abym wsiadała. Zawahałam się. W środku pewnie jest reszta zespołu, a ja nie miałam ochoty na konfrontację z nimi. Było mi głupio. Nie wiem, czy z powodu wpadki z paparazzi, czy wydarzeń, które miały miejsce w Bournemouth.

Stałam więc przed drzwiami jak idiotka i wpatrywałam się w przestrzeń rozważając wszystkie za i przeciw.

- Szybko Foxy, koleś z aparatem zaraz tu będzie – ponaglił mnie James.

Foxy.

Nazwał mnie Foxy.

Znowu.

I najgorsze jest to, że mi się to podoba.

Nienawidziłam, gdy ktoś wymyślał mi bezsensowne przezwiska, ale z jego ust brzmiało to tak słodko, że momentalnie wykonałam polecenie i znalazłam się w samochodzie. Chłopak wsiadł zaraz za mną i gdy tylko drzwi się zamknęły, pojazd ruszył.

Van wyglądał w środku inaczej niż zwykłe auta. Siedzenia z tyłu ułożone były na planie kwadratu, a kabina kierowcy odgrodzona była przyciemnianą szybą. Poza tym całe wnętrze było dużo bardziej… wypasione? Tak to dobre słowo.

James popchnął mnie lekko w stronę wolnego siedzenia i usiadł obok mnie. Spojrzenia pozostałej trójki chłopaków utkwione były w mojej osobie. Nikt się nie odzywał, więc panowała krępująca cisza przerywana jedynie odgłosami pracującego silnika.

- No dalej James, przedstaw nam swoją dziewczynę – szyba oddzielająca nas od kierowcy zsunęła się w dół i moim oczom ukazał się Joe, menadżer chłopaków.

Oboje z McVeyem spojrzeliśmy na siebie zaskoczeni. Nie poruszaliśmy tego tematu i w najbliższej przyszłości nikt  z nas nie planował o tym rozmawiać, zwłaszcza a takich okolicznościach.  Okej, całowaliśmy się, ale to nie robi z nas pary. Nie jesteśmy już w gimnazjum i związek to coś poważniejszego niż status na facebooku.

- Ona.. my nie jesteśmy razem – wyjąkał James, a ja w duchu podziękowałam mu za wzięcie tego ciężaru na siebie.

- 5 minut temu napisałeś mi smsa, że się całowaliście i przyłapał was paparazzi. – Joe zatrzymał samochód na czerwonym świetle i odwrócił się w naszą stronę. Miał ciemne brązowe i opaloną skórę. Jego oczy zasłonięte były przez okulary „pilotki” mimo, że na zewnątrz było ciemno.

Obruszyłam się na jego słowa i spojrzałam zdezorientowana na Jamesa oczekując wyjaśnienia. W końcu kto normalny wysyła smsa znajomym chwaląc się pocałunkiem? McVey szepnął mi jedynie, że później mi to wyjaśni, a ja odpuściłam, nie chcąc robić awantury przy jego kolegach.

Popatrzyłam ponownie na resztę członków The Vamps. Brad przyglądał mi się badawczo, zapewne zastanawiając się, czy znowu ukradnę im samochód.  Connor marszczył brwi i również lustrował mnie wzrokiem. Pewnie nie mógł sobie przypomnieć skąd mnie kojarzy. Tristan natomiast patrzył na mnie wzrokiem zagubionego szczeniaczka nie mając pojęcia kim jestem i co robię w ich aucie. Nagle odezwał się:

- Czy ktoś może mi wyjaśnić kim jest ta dziewczyna?

- To Evelyn, skomplikowana miłość Jamesa – zachichotał Bradley.

Pewnie, rozmawiajcie, jakby mnie tu nie było.

- Czekaj… to ta dziewczyna przez którą James przez 3 dni nie wychodził z domu i opuszczał nawet siłownię?

Zaskoczona wypowiedzią Trisa spojrzałam na McVeya, który wyglądał teraz jakby założył pelerynę niewidkę, ale nie udało mu się zniknąć.

- My się już kiedyś poznaliśmy prawda? – zapytał nagle Connor, a James odetchnął z ulgą ciesząc się ze zmiany tematu.

- Mhm – przytaknęłam.

- Tylko za diabła nie mogę sobie przypomnieć gdzie…

- Nie dziwię się, byłeś zbyt pijany, żeby pamiętać – wypaliłam nie zastanawiając się na doborem słow.

Wszyscy zaczęli się śmiać, a Connor wyglądał na speszonego.

- Przepraszam.. nie to miałam na myśli – próbowałam ratować sytuację.

- Nie cię nie stało. Czasem rzeczywiście mi się to zdarza – uśmiechnął się do mnie Ball.

Wyjaśniłam mu, że poznaliśmy się na 5osobowej imprezie u Jamesa, która na początku miała być jedynie przyjacielską pogawędką. Connor powiedział, że teraz już mnie pamięta, ale jakoś mu nie uwierzyłam.

- Jestem tutaj jedynym, który jeszcze cię nie poznał, ale jak to mówią, najlepsze na koniec –puścił do mnie oczko Tristan.

Znowu. Ktoś. Do. Mnie. Mruga. Ludzie, przestańcie!

- Odpuść sobie Evans – znowu odezwał się Joe – Evelyn, gdzie mieszkasz? – zwrócił się do mnie.

Podałam mu adres, zaskoczona, że odwiezie mnie pod sam dom. Byłam pewna, że wyrzucą mnie gdzieś po drodze z dala od paparazzi i będę musiała sobie radzić sama.

- Spokojnie, nie zostawimy cię w środku niczego bez transportu powrotnego – pokazał mi język Brad. Cóż za subtelna aluzja do mojej „kradzieży” auta Jamesa spod parku rozrywki.

- Zabawne – zmierzyłam go śmiertelnym spojrzeniem.

Reszta patrzyła na nas zdezorientowana, więc Brad postanowił opowiedzieć im co się wydarzyło, mimo moich i Jamesa protestów.

Chwytając się ostatniej deski ratunku, wyciągnęłam telefon, chcąc napisać do McVeya, aby zmienił temat i zakończył tą niezręczną rozmowę.

- Daruj sobie Evelyn, wszyscy wiemy, że chcesz napisać do Jamesa. – udaremnił moje plany Brad, a reszta wybuchnęła śmiechem.

- Mów śmiało, my nie mamy przed sobą tajemnic.

- Bo obejrzeniu waszych twitcamów rzeczywiście jestem w stanie w to uwierzyć. – znowu nie zastanowiłam się, co mówię.

- Oglądałaś nasze twitcamy? – spytał z niedowierzaniem James.

Cholera, dlaczego nie potrafię trzymać języka za zębami?

- Kilka… wtedy kiedy… - urwałam, czując jak robię się czerwona.

- Wtedy kiedy tęskniłaś! – krzyknął triumfalnie Brad – Jesteście tacy słodcy! Zupełnie jak Connor i jego jaszczurka

- Zamknij się Bradley – fuknął James, a ja byłam pewna, że przypominam kolorem co najmniej buraka.

- I tak mnie kochasz najbardziej na świecie – loczek rzucił się na Jamesa przytulając go.
James wydał się speszony, a ja tylko się śmiałam razem ze wszystkimi.

- Masz ładną koleżankę – zwrócił się do mnie Brad, gdy już odsunął się od McVeya.

Domyśliłam się, że chłopak ma na myśli Margaret. Dziwne, że ją zapamiętał…

- Przekażę – uśmiechnęłam się – chociaż boję się, że dostanie napadu fangirlingu…

- Na Meet&Greet wyglądała na bardzo opanowaną.

- Nie stałeś z nią w kolejce – wywróciłam oczami – tak poza tym… ona twierdzi, ze to ty jesteś tym najgorętszym i najprzystojniejszym - teraz to ja do niego mrugnęłam.

- Oh, przecież wszyscy tak sądzą.

- Ja nie – pokazałam mu język.

- Nie oszukujmy się, może Jamesa lubisz bardziej, ale to mnie wyobrażałaś sobie nago. - Bradley przeczesał majestatycznie włosy, a wszyscy, łącznie ze mną, wybuchli śmiechem.

- Jesteśmy – poinformował Joe zatrzymując samochód. Dostrzegłam za szybą znajomy budynek.

- Dzięki za podwózkę i przepraszam za ten problem z paparazzi.

- Nic się nie stało. Postaram się, żeby nie było z tego wielkiej sensacji – uśmiechnął się manager chłopaków.

- Zadzwonię do ciebie później – powiedział do mnie James, a ja przytaknęłam. Nie wiedząc jak się z nim pożegnać, po prostu pomachałam mu wysiadając, a on obdarzył mnie ciepłym uśmiechem.

Odwróciłam się w stronę ścieżki prowadzącej do mojego bloku i usłyszałam odjeżdżający za moimi plecami samochód.

Zaczęłam myśleć, o tym, co miało właśnie miejsce. Przystanęłam przypominając sobie wydarzenia dzisiejszego dnia. Wspomnienia spadły na mnie lawiną szczęścia sprawiając, że moje serce wreszcie miało powód by bić.


Przekroczyłam próg domu z uśmiechem na twarzy. Ściągnęłam buty i udałam się do kuchni z zamiarem zrobienia sobie zielonej herbaty. Czekając aż woda się zagotuje, wyjęłam telefon i postanowiłam sprawdzić Twittera. Na timeline aż huczało od zdjęć z koncertu chłopaków.

W końcu z gotową herbatą udałam się do mojego pokoju. Drzwi do sypialni Elyara były zamknięte, więc stwierdziłam, że nie będę mu przeszkadzać.

Usiadłam na łóżku i wyciągnęłam laptopa. Otworzyłam facebooka i zobaczyłam, że Margaret dodała nasze zdjęcie z chłopcami z The Vamps i oznaczyła mnie. Na szczęście nie wyszłam tak źle, więc Mag pożyje jeszcze trochę.

Nie mając wiele do roboty weszłam ponownie na twittera i zaczęłam przeglądać tweety innych. Większość z nich nie miała głębszego sensu, ale moją uwagę przykuło pewne imię.

Elyar.

Ktoś dodał link do twitcamu owego Elyara.

Moje podejrzenia pomknęły w stronę mojego współlokatora, w końcu nie jest to bardzo popularne imię. Trochę nie wierząc we własne myśli i aż takie zrządzenie losu otworzyłam live stream.

W końcu kółeczko ładowania zamieniło się w obraz, a gdy moim oczom ukazała się postać blondyna, który definitywnie był moim współlokatorem, wybuchnęłam histerycznym śmiechem.

To jest niemożliwe.

Czy świat naprawdę kręci się jak małe kółko i wszystko dookoła jest ze sobą powiązane? Z niedowierzania szybko dostałam głupawkę i nie mogłam powstrzymać chichotu.

To wszystko jest popieprzone.

Łącznie ze mną.

Nagle usłyszałam mój śmiech w laptopie i uświadomiłam sobie, że byłam tak głośno, że nawet mikrofon w pokoju Elyara mnie wychwycił.

Ups.

Szybko pojawiły się pytania co to za odgłos, na co skonsternowany blondyn odpowiedział „moja współlokatorka właśnie wróciła”. Uśmiechnęłam się pod nosem, wpadając na nikczemny pomysł.

Postanowiłam trochę się zabawić.

- Też miło cię widzieć! – krzyknęłam jak najgłośniej, mając nadzieję, że Elyar i całe 100 osób, które go oglądają, usłyszą mnie.

Tak też się stało. Usłyszałam siebie przez głośniki laptopa, by za chwilę obserwować zdezorientowaną minę chłopaka.

Zabawnie było oglądać na ekranie to, co działo się zaraz za ścianą.

- Co do chol.. – blondyn mruknął, szybko wstając z krzesła i wychodząc ze swojego pokoju.

Po kilku sekundach zjawił się w mojej sypialni, a wyraz jego twarzy był bezcenny. Nie mogłam się powstrzymać i ponownie wybuchłam śmiechem. Nie wiem skąd miałam taki dziwny nastrój.

- Czy ty właśnie…

- Oglądam twój twitcam? – przerwałam Elyarowi unosząc do góry jedną brew – tak, ale to nic osobistego. Pozdrów ode mnie fanów – podeszłam do chłopaka i poklepałam go po ramieniu, a potem udałam się do kuchni, aby odnieść pusty już kubek po herbacie.

Usłyszałam kątem ucha, jak Elyar tłumaczy widzom, że właśnie został „zdemaskowany” i wynikła z tego dość zabawna sytuacja.

Wróciłam do sypialni korytarzem o niebieskich ścianach. Dziwne, byłam pewna, że wcześniej były białe…

Wzruszyłam ramionami i ze swojego pokoju rzeczy pod prysznic. Ponownie przemierzyłam korytarz udając się do łazienki, a przy okazji usłyszałam, że Elyar kończy twitcama. Zamknęłam za sobą drzwi i westchnęłam uśmiechając się do całego świata. Weszłam pod prysznic, a ciepłe kropelki wody spływające po moim ciele rozweseliły mnie jeszcze bardziej. Nie kontrolując się zbytnio zaczęłam śpiewać „Niech żyje wolność, wolność i swoboda…” nie przejmując się zupełnie tym, że jest północ, a ja wyję jak zarzynany kot.

Życie jest takie niesamowite!

Wyszłam z pod prysznica i szybko ogarnęłam się przed snem, a następnie udałam do mojej sypialni. Z impetem opadłam na łóżko i momentalnie zrobiłam się senna.
Zaczęłam chichotać sama do siebie, a świat wydawał się jakiś piękniejszy. Zasnęłam dziwnie zadowolona z życia.
~~~~~~~~~~~~~~~~~ * ~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że tak długo. Nie zapomniałam o Was! Po prostu zgubiłam wenę, ale jestem na dobrej drodze, żeby ją odnaleźć. :)
Dziękuję za takie ilości komentarzy pod ostatnimi rozdziałami. Mam nadzieję, że ten również Wam się spodoba i zostawicie coś po sobie ^^

Dowiedzieliśmy się trochę o tym, co Elyar robi w wolnym czasie i spotkaliśmy, zwłaszcza pod koniec, dziwnie radosną Evelyn... Czy to tylko działanie miłości, czy może jeszcze czegoś innego? :D

Dajcie znać w komentarzach co sądzicie! :)
I jeszcze jedna prośba! Niektóre anonimki się podpisują, co jest bardzo fajne, bo Was kojarzę :) jeszcze fajniej by było gdyby reszta też się podpisywała, bo miło tak kojarzyć czytelników ^^


40 komentarzy:

  1. Haha xD TEN ROZDZIAL jest ekstra <3 co chwile pacze (kocham to slowo <3 xD ) czy cos dodalas: 3 mam nadzieje ,ze nastepny pojawi sie predko *o* ~ Klaudia: D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :D
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. CUDO *O* Czekam na nn <3
    www.destiny-harrystylesff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział niesamowity jak zawsze <3 śmieszny, cudowny i nie wiem co jeszcze napisać :-)
    Zapraszam na mojego bloga www.opowiadanieothevamps.blogspot.com
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurde co było w tej herbacie?! Chcę taką!
    Na początku jak zobaczyłam tytuł posta myślę : Elyar nie uderzaj do Evelyn
    A tu zaskoczenie i Brad.
    Oj Brad sobie grabił w tym rozdziale u głównej bohaterki.Oj grabił.
    Jak czytałam ten rozdział to nie wiem czemu ale się śmiałam xd
    Nie wiem może to dlatego, że moim zdaniem ten post jest taki śmieszny po części czy to przez to,że też piłam dziś herbatkę xd

    OdpowiedzUsuń
  6. jest po 3 w nocy a ja śmieję się jak głupia z tego co Brad powiedział hahah rozdział cudowny jak zawsze <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział, perełko :D <3 Brad powalił na kolana xd Connor i Tristan to już w ogóle nie wtajemniczeni ;D Biedny James xd Wolę nie wiedzieć jak to jest mieć przyklejonego do siebie Brada :D Coś czuję, że to szczęście Evelyn nie potrwa długo ;/ Paparazzi to takie wredne i dręczące piranie, które oszpecają przy pierwszej lepszej okazji. Ponoć jest taka ryba, która je męskie jądra, ale to nie ważne xd Pytanie za 100 punktów: Czy przez przewidywany rozgłos w mediach o Nowej Dziewczynie Jamesa McVey'a znowu im się wszystko popieprzy? Wiem, że mi nie powiesz, ale spróbować warto c;
    Czekam nn ;* ♥
    she-was-the-one.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. NEXT! <3 Cudo *o* ~ Natalia

    OdpowiedzUsuń
  9. Boski !!! <3 Jadeeey

    OdpowiedzUsuń
  10. Uff,dotarłam i ja! Musiałam wszystko nadrobić,ale jestem i po prostu...nie jestem w stanie napisać normalnego komentarza ,wybacz.
    Chociaż nie...to Twoja wina! Tyle tu było Brada,ze uśmiech nie schodził mi z twarzy.Wyglądałam coś na podobe ''FANGIRL SZCZERZY SIĘ DO EKRANU'' xd
    Nie mogłam po prostu wytrzymać, bo napisałaś o Bradzie w taki sposób,że wywołałaś u mnie palpitację serca. Czy takie coś już uwarza się za manie,czy coś?
    Wybacz mi ten głupi,chaotyczny komentarz,ale nie mg sie pozbierać haha :p
    Zdezorientowanie Connora i Trisa w tych wszystkich sytuacjach było urocze.
    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam to opowiadanie. Z niecierpliwością czekam na następny:) Ola

    OdpowiedzUsuń
  12. Haha: D boski *o* ~Iza

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy next? Jadley 4eva :)

    OdpowiedzUsuń
  14. "Niech zyje wolnosc......" xD haha: D kocham: *

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudny rozdział! Czekam na następny. Nie mam pomysłów jak to się może rozwinąć. :3

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak tylko zobaczyłam tytuł to pomyślałam, że to Elyar... A tu taka niespodzianka...BUM...nasz kochany Bradley ♥
    Rozmowy Vampsów, Joe'go i Evelyn mnie rozwaliły. Ja już widzę napad fangirlingu w wykonaniu Margaret. Zresztą przez prawie cały rozdział turlałam się ze śmiechu ;) Jeszcze twitcam: ''Też miło cię widzieć!'' - myślałam że padnę :P
    Evelyn chyba ktoś czegoś dosypał do tej herbaty =D
    Podsumowując, jesteś genialna, rozdział jest cudowny i czekam na następny :)
    Życzę Ci dużo weny i serdecznie pozdrawiam!
    ~ M.

    OdpowiedzUsuń
  17. Oj, Brad xD Ten człowiek jest moim mistrzem :D Do tego te paparazzi, eh ;/
    No ludzie! Kto normalny chciałby, żeby jego zdjęcia jak całuje się z GWIAZDĄ pojawiły się w internecie, gazetach, radiu... [wyczuwasz ten sarkazm?] Evelyn xd Ja też śpiewam jak debilka podczas kąpieli ( nie oszukujmy się, nawet gadam sama ze sobą ) ;D Tak, myślę, że to zastrzyk miłości wprawił ją w T E N stan :D ( U niektórych zachowywanie się jak wariatka jest normalne ). Brałam też pod uwagę opcję, że może cieszy się, że w pewnym sensie nie będzie musiała ukrywać swojej miłości przed ludźmi, ale potem zwątpiłam ;d
    Fantastyczny rozdział! Pokochałam to opowiadanie, pokochałam The Vamps za co bardzo Ci dziękuję <3
    shoot-baby.blogspot.com
    among-the-people.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I Wiktorii również dziękuję ;D (C U R L S)

      Usuń
    2. Justin na avku :* sis <3

      Usuń
    3. ojeje jak miło się czyta,że to dzieki Naszym opowiadaniom pokochałam The Vamps :*

      Usuń
    4. dokładnie! to chyba najlepsze, co można usłyszeć <3

      Usuń
  18. Kocham, kocham, kocham <3 Hahahaha wspaniały Bradley zawsze ma dużo do powiedzenia :D Tristan i Connor tacy nieogarnięci haha :D Evelyn i James.. No słodycz, słodycz *-* Ogólnie rozdziały super, piękne, boskie, ale. KOBIETO DLACZEGO KOŃCZYSZ JE W TAKIEJ CHWILI ! czekałam na telefon James'a do Evelyn a tu BUM ! rozdział skończony ;-; Jejku co Ty najlepszego uczyniłaś ;-; Hahah <3 Kocham <3 Życzę weny i czekam na next :D ~Oliwia

    OdpowiedzUsuń
  19. Masz talent dziewczyno! :D Rozdział jest długi, a dla mnie to i tak za mało. Liczę na jeszcze więcej. Podoba mi się Twój sposób pisania. :) Dodaj szybko, proszę!

    OdpowiedzUsuń
  20. Pierwsze zdanie = banan na ryjcu <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Wspanialy! <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Nastepny.......prosze <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Hahahahahhahaha, nie wyrabiam xD To najlepszy rozdział jaki w ogóle napisałaś! <3 ''James'a lubisz bardziej, ale to mnie wyobrażałaś sobie nago'' :D :D Haha, Brad dowalił!! Tytuł epicki :D Ten rozdział był tak mega, ze jak go czytałam, to normalnie nie mogłam przestać się śmiać :D Zdezorientowanie Con'a i Tris'a bezcenne :D Bradley to już w ogóle! Mistrz <3 Haha, nie jestem wstanie opisać jak bardzo zajebisty jest ten rozdział, po prostu kocham Cię dziewczyno i wstawiaj szybko kolejny :* Uwielbiam tego bloga!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoja wierna czytelniczka Iza :)

      Usuń
  24. Haha. XD kocham cie <3 Bradley xD Dowaliles xD

    OdpowiedzUsuń
  25. Next!!! Kurde,ekstra xD <3

    OdpowiedzUsuń
  26. Dodawaj next jak najszybciej :D Zajebiste opowiadanie :*

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetny rozdział, serio bosko piszesz ! <3
    Życzę weny ;))
    Zapraszam też do mnie jak nie będziesz miała co robić XD
    https://im-drifting-day-to-day.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  28. Ojejku... *_* Znalazłam twój blog 2 dni temu i już przeczytałam cały !!! Bosko piszesz, naprawdę. Przeczytałam wile blogów, ale jak na razie twój jest najlepszy <3 Mam nadzieję, że niedługo dodasz kolejny rozdział <3 <3 :**** / Julia

    OdpowiedzUsuń
  29. Świetny rozdział czekam na jest:* >3

    OdpowiedzUsuń
  30. Cudowny rozdział mam nadzieję że niedługo pojawi się następny <3/Gabi

    OdpowiedzUsuń
  31. świetny rozdział, ostatnimi czasy miałam troszkę zaległości, ale je nadrobiłam;)
    zapraszam:
    http://lullaby-for-angel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń